Aktualizacja: Niestety okazało się, że dzieciaki mają parwowirozę, więc walczymy o życie.

Pieski około 4 miesięczne, dziko żyjące na polach potrzebują pomocy. Prawdopodobnie nie miały wcześniej kontaktu z człowiekiem. Złapanie ich to kilkugodzinna gonitwa okupiona pogryzionymi do krwi rękoma. Ale udało się i są już bezpieczne. Przebywają w domu tymczasowym, śpią w cieple, nie muszą już się obawiać dzikich zwierząt. Były bardzo zaniedbane, chude, zapchlone. Zostały odrobaczone i odpchlone. Większy psiak, czarny to chłopiec i pomału zaczyna ufać już człowiekowi, pozwala się głaskać i nawet chyba to polubił. Mniejsza, jasna to dziewczynka i to ona tak nam dała popalić podczas łapania. Nie ufa ludziom i szybko pokazuje swoje ostre ząbki. Nad jej zaufaniem trzeba jeszcze popracować, bo jest bardzo lękliwa, nie pozwala się do siebie zbliżyć, cała trzęsie się ze strachu. Przed rodzeństwem jeszcze weterynarz, szczepienia, czipowanie. Brakuje na wszystko i na weterynarza i na karmę, smycze, obroże. Maleństwa proszą o wsparcie.