id: z97ue4

Zostań współwydawcą książki.

Zostań współwydawcą książki.

Nasi użytkownicy założyli 1 157 055 zrzutek i zebrali 1 201 518 819 zł

A ty na co dziś zbierasz?

Opis zrzutki

Hej!

 

Zbieram na spokojne dokończenie, redakcję, korektę i przygotowanie do wydania książki

Agaterałaawa Tańcząca Niebianka, Mohendżo Daro.

Napisane jest około 1/3, może połowa.

O czym jest?

Przeczytajcie fragmenty poniżej.


Wysokość wpłat jest niczym nieograniczona. W zamian za wsparcie, w zależności od hojności i fantazji darczyńców, ofiaruję:

·      podziękowania – mailem a czasami w formie ręcznie napisanej pocztówki

·      ebook PDF

·      ebook EPUB lub MOBI

·      książkę w twardej oprawie z autografem

·      książkę w twardej oprawie z dedykowaną dedykacją

·      audiobook, jeżeli wyjdzie

·      podziękowania osobiste wyszczególnione w książce

·      podziękowania wydrukowane tłustym drukiem

·      specjalne, opisowe podziękowania

·      zaproszenie na imprezę z okazji wydania książki

·      nieprzewidywane aczkolwiek niewykluczone – wplecenie twojej postaci lub historii w fabułę

 

Dziękuję.

Robert Bieniada

 

 

 

Gdy stworzyliśmy ludzi,

Nie znali smaku piwa ni chleba.

Nie znali ubrań ni stroju.

Rwali trawę ustami jak owce.

Pili wodę z rowu.

* * * * *

 

To, co piszę jest odwrotnością tego, co myślę. To, czego nie myślę nie jest odwrotnością tego, czego nie piszę, lub nie. Gdy piszę, że chcę umrzeć bo nie chcę być a samobójstwo odpada, bo nie chcę być samobójcą i nie chcę, żeby moje ciało ktoś znalazł to znaczy, że nie chcę umrzeć bo chcę być a samobójstwo nie odpada.

Urodziłem się i to był błąd.

W dzieciństwie dużo podróżowałem po morzach i oceanach w starej walizce pozbawionej wieka. A kieszenie miałem pełne rodzynek. Gdy nauczyłem się czytać, czytałem. Uwielbiałem święta a najbardziej Lany Poniedziałek.

Poszedłem do szkoły i zrobiłem karierę. Miałem siedmiu synów i cztery córki. Mój majątek stanowiło siedem tysięcy owiec, trzy tysiące wielbłądów, pięćset jarzm wołów, pięćset oślic oraz wielka liczba służby. Byłem wybitnym człowiekiem a moje życie było pełne radości.

Ale spotkałem niebiankę.

 

* * * * *

 

Idziesz ulicą, patrzysz i widzisz. Ona się uśmiecha do ciebie a ty zagajasz rozmowę bo macie wspólne tematy, jak się wkrótce okazuje.

I tak mija dzień pierwszy i staje się jasność a ona oddziela wodę od ciemności. Rysujecie słońce, gwiazdy, rośliny zielone, zwierzęta według ich rodzaju, czerwień, pogodę, złoto, grzywy fal. Projektujecie wiatr, jutrzenkę, ptaki niebieskie, hipopotama z kośćmi jak rury miedziane i z nogami jak sztaby żelazne, figi, grzyby, śpiew.

To co stwarzacie zaczyna istnieć.

Każecie padać śniegowi, pachnieć kwiatu, wybuchać wulkanowi i pełzać wężowi. Siódmego dnia odpoczywacie.

A na początku był uśmiech. Jednak.

 

* * * * *

 

Każdy kto żyje naprawdę wie jak to uczucie może przesłonić całą resztę. Wszystko inne przestaje mieć znaczenie a na pierwsze miejsce wysuwa się czas spędzony razem.

 

* * * * *

 

Po pewnym czasie znikła.

Podobno nazywa się Agaterałaawa.

 

* * * * *

 

Któregoś ranka obudziłem się i zobaczyłem, że byłem sam.

 

* * * * *

 

Zdezorientowany i oszołomiony szedłem przed siebie. Gdy dotarłem nad brzeg morza zatrzymałem się. Wsłuchałem się w szum fal i zacząłem iść wzdłuż brzegu. Po pewnym czasie zatrzymałem się, westchnąłem i wsłuchany w fale szedłem dalej brzegiem.

Zapadał zmrok gdy dotarłem do ujścia rzeczki. Przeprawiłem się przez nią w bród i szedłem dalej. Gdy dotarłem do ujścia większej rzeki przepłynąłem ją wpław i szedłem dalej.

Nabrzeża portowe obchodziłem, przez falochrony przełaziłem, na płoty się wspinałem, zasieki i inne przeszkody okrążałem i szedłem dalej. Granice państwowe w Europie przekraczałem przeważnie nie niepokojony a gdy Europa się skończyła i służby graniczne próbowały mnie zatrzymywać, ignorowałem ich i przekraczałem granice nielegalnie i szedłem dalej. Czasami strzelano wtedy do mnie ale niecelnie. Dwukrotnie przekraczałem granicę między Koreą Północną a Koreą Południową, podobno strzeżoną najbardziej.

Idąc ciągle wzdłuż brzegu w tę samą stronę obszedłem Europę, Bliski Wschód, Afrykę, Półwysep Arabski, Indie, Indochiny, Daleki Wschód, Syberię i przez Półwysep Skandynawski z powrotem trafiłem do miejsca z którego wyruszyłem przed laty.

Było wtedy wczesne popołudnie. Poczułem pragnienie więc udałem się do budki z piwem, która znajdowała się wprost na plaży.

 

* * * * *

 

Sączyłem zimne piwo i pogrążyłem się w zadumie. Właśnie przeszedłem prawie cały świat a do kurwy nędzy nie mogłem zmęczyć się tak by usnąć, doznać wytchnienia i choć na chwilę zapomnieć o wszystkim!

Wtedy nie wiedziałem jeszcze, że Kurwa Nędza to demonka Śurpanakha, córka Wiśrawasa i Kajkasi, młodsza siostra Rawany. Rudowłosa, kaprawa, brzuchata, zezowata pizda. Była żoną króla demonów Widjudźdźihwy. W czasach gdy walczono o ziemię Rawana przez przypadek zabił jej męża. W zadośćuczynieniu podarował siostrze las Danaka. Demonka od tamtej pory używała tam życia  wraz z zastępem czternastu tysięcy podwładnych, takich samych jak ona czartów.

Pewnego razu spacerując po swoim lesie spotkała przechodzących tam króla Ramę wraz z żoną Sitą i swoim bratem Lakszmaną. Cała trójka udawała się właśnie na wygnanie.

Gdy Śurpanakha ujrzała urodziwego Ramę, zapałała do niego namiętnością i próbowała go uwieść ale dostała kosza. W odwecie za urażoną dumę demonka postanowiła zemścić się na jego żonie Sicie. Porwała ją gdy ta oddaliła się w gęstwinę. Będący akurat o pobliżu Lakszmana usłyszawszy krzyki Sity przybiegł natychmiast i stanął w obronie bratowej. Mieczem powalił Śurpanakhę. Myśląc, że walczy z demonem, chciał go dobić ale gdy demon wrzasnął skrzekliwym, aczkolwiek kobiecym głosem Lakszmana cofnął miecz znad jej szyi. Obciął jej tylko uszy, nos i piersi i puścił wolno. Upokorzona Śurpanakha umknęła głośno lamentując. Nie mogąc znieść poniżenia udała się na skargę do swojego brata Rawany.

 Rawana wzburzony nieszczęściem siostry natychmiast przybył do lasu Danaka pragnąc, w swoim mniemaniu, wymierzyć sprawiedliwość. Ale gdy zobaczył w lesie piękną Sitę zapałał do niej nieposkromionym afektem. Otumaniony uczuciem zatracił się. Porwał żonę Ramy gdy ta znów oddaliła się w gęstwinę i uwięził ją w swoim pałacu na Sri Lance.

Zrozpaczony Rama wraz z bratem szukali Sitę wszędzie ale nie mogli trafić nawet na najmniejszy jej ślad. Z pomocą przyszły im dżiny. Wyśledziły miejsce uwięzienia Sity i powiedziały o tym Ramie. Rama z Lakszmana zawarli sojusz z królem małp Hanumanem. Wraz z armią małp wydali wojnę Rawanie. Zwyciężyli, uwolnili Sitę, zabili Rawanę a Śurpanakha utopiła się w morzu.

Taki to był koniec tej sławetnej Kurwy Nędzy.

 

* * * * *

 

Pewnego razu w przypływie złości, potężny i porywczy Susanoo zniszczył niebiańskie pola swojej słonecznej siostry Amaterasu, rzucił obdartego ze skóry konia na jej krosna, zabił jej pokojówkę i nasrał w jej pałacu. Pogrążona w rozpaczy Amaterasu postanowiła ukryć się przed światem i zaszyła się w jaskini. Niebiosa i ziemię spowiły ciemności, rozpleniły się wszelkiego rodzaju nieszczęścia i robactwo a gleba straciła urodzajność.

Osiemset bóstw Szinto zaniepokojonych przyszłością świata bez światła, ciepła i pożywienia, zebrało się by uradzić, jak najlepiej ukoić Amaterasu by wyszła ze swojej kryjówki. Mimo wielokrotnych próśb i podstępów nikt z Ośmiuset nie zdołał nakłonić boginię do wyjścia z jaskini.

I wtedy pojawiła się Amenouzume Rozpraszająca Ponure Nastroje w Niebie ze swoim planem. Podwinęła rękawy, udekorowała głowę gałązkami trzmielinka i wzięła do ręki liść trawiastego bambusa z Niebiańskiego Wzgórza Orgii. Odwróciła drewnianą balię do góry dnem i wskoczyła na nią. Głośno tupnęła i zaczęła tańczyć. W trakcie tańca odsłoniła piersi i podnosząc spódniczkę, pokazała swoją cipkę.

Na ten widok osiemset bóstw wybuchło gromkim śmiechem. Zaczęli głośno klaskać i tupać powodując trzęsienie Wysokiej Równiny Niebios. Kiedy zaciekawiona harmiderem Amaterasu ostrożnie wychyliła się ze swojej kryjówki, promienie słońca zalały świat i ziemia odzyskała urodzajność. Wejście do jaskini natychmiast zasypano ogromnymi głazami.

 

* * * * *

 

Kara znalazła mnie chyba pod koniec mojego życia. Błąkałem się jeszcze wtedy po ulicach ale coraz bardziej nie mogłem już płakać i upadałem powoli jak pada drzewo.

Musiała we mnie coś dostrzec. Podniosła mnie i zaprowadziła do swojego skromnego mieszkania kilka przecznic dalej.

Nie od razu zaczęliśmy rozmawiać gdyż mowa bywa źródłem nieporozumień a nierzadko przyczyną utraty godności. Musiało upłynąć dużo czasu zanim jej powiedziałem, że chyba spadłem z nieba. Nie zaskoczyłem jej.

 

* * *  * *

 

Powiedziałem jej, że imię Kara  w moim języku brzmi tak samo jak kara /kara/, czyli punishment, i że często używamy tego wyrazu w takim wyrażeniu jak kara boska /kara bɔska/ czyli God’s punishment a gdyby te wyrazy przestawić to wyjdzie wtedy boska Kara /bɔska kara/, czyli divine Kara. Chyba jej się to spodobało.

Nie przyszło mi do głowy, że boska kara to także divine punishment.

 

* * * * *

 

Pewnego dnia Kara oznajmia, że jedziemy do jej znajomego Georga. Za ocean. Do najważniejszego miasta na świecie.

George odbiera nas na lotnisku i helikopterem lecimy do jego posiadłości. George Trismegista jest astrologiem. Siedzimy w salonie, sączymy whisky, Kara popija szampana. Na tarasie George i ja palimy cygara. Gdy atmosfera się rozluźnia George przynosi rzeźbę, na widok której moje serce zostaje przeszyte błyskawicą, ciało przeszywa dreszcz a kolana uginają się. Kara podsuwa mi fotel.

Rzeźba, którą pokazuje mi George to nieduża, może kilkunastocentymetrowej wysokości figurka z brązu. Pochodzi sprzed czterech i pół tysiąca lat i znana jest jako Tancerka z Mohendżo Daro.

Przedstawia młodą, nagą kobietę. Dziewczynę właściwie. Piękną. Szczupłą, długonogą, o wąskich biodrach. Pewną siebie i świata, zastygłą w tanecznej zadziornej pozie z wysuniętą do przodu głową i wydętymi ustami. Dumnie pręży nieduże zgrabne piersi. Jedną rękę ma opartą na biodrze a drugą trzyma wyprostowaną wzdłuż ciała. Nosi na niej bransolety z dmuchanego szkła, od nadgarstka po ramię.

Dwadzieścia trzy.

Nie muszę liczyć.

Wiem.

Na drugiej ręce nosi trzy – dwie w nadgarstku i jedną dużą, powyżej łokcia. Na szyi ma naszyjnik z czterema zielonymi agatami.

Włosy ma czarne, długie do połowy pleców, lekko pofalowane. Często upinała je właśnie w taki dziwny sposób, niby zakręcony do tyłu kok. Jej oczy są ogromne i błyszczące, w kolorze akwamaryna. Można było w nich zobaczyć Wszechświat. Jak miała na imię? Przecież nie porozumiewaliśmy się słowami.

- To Agaterałaawa. Młodsza siostra Śiwy. Tancerka z Mohendżo Daro – słyszę.

 

* * * * *

 

Mohendżo Daro to miasto, teraz to właściwie ruiny miasta nad Indusem w dystrykcie Larkana w Sindh. Zbudowane około 2500 roku przed Chrystusem. Było największym miastem starożytnej cywilizacji doliny Indusu i jednym z największych miast ówczesnego świata. Cywilizacja doliny Indusu była współczesna cywilizacji starożytnego Egiptu i Mezopotamii. Agaterałaawa była patronką i opiekunką Mohendżo Daro ale porzuciła to miasto i całą cywilizację, która wkrótce upadła. Nie widziano jej na ziemi od tamtego czasu.

Potrzebuję wyjaśnień.

 

* * * * *

 

Muszelki kauri to uniwersalna waluta używana na całym świecie. Są to muszelki małża morskiego, porcelanki Monetaria moneta. Są białe lub kremowe, podłużne, długości około dwudziestu pięciu milimetrów. Występują na całym obszarze wód indopacyficznych od wybrzeży Afryki Wschodniej poprzez południowe krańce Azji, Australię i wyspy Pacyfiku po Amerykę.

Od czasów Epoki Brązu kauri krążą anonimowo od osoby do osoby oraz pomiędzy krajami ułatwiając wymianę handlową. Jest to międzynarodowy środek wymiany gospodarczej, który wyraża ceny towarów i usług. Jako uniwersalny środek płatniczy określa, przechowuje i przekazuje wartość wszystkich rzeczy, uczynków i zaniedbań.

Za kauri można kupić wszystko. Muszelkami płacono w Afryce za niewolników, których potem sprzedawano w Stanach Zjednoczonych za złoto. W Imperium Brytyjskim można było nimi płacić podatki. Kauri powoli wychodzi z obiegu na rzecz innych walut. Obecnie popularniejsze są dolary amerykańskie, euro, funty, juany, peso, bitcoiny i inne, ale zasada ich działania pozostaje taka sama.

George, Kara, inni astrolodzy a teraz i ja mamy dostęp do nieograniczonej ilości kauri w dowolnej postaci co w praktyce sprowadza się do posiadania wielu kart bankowych bez limitu, za to zawsze z pokryciem, kieszeni i toreb wypełnionych gotówką, sztab złota i stosy kamieni szlachetnych w każdym domu. To efekt uboczny bycia astrologiem i niby duża zmiana dla kogoś, komu jeszcze niedawno rzucano na ulicy drobniaki.

A jednak nieduża.

 

 

Ta zrzutka nie ma jeszcze opisu.

Ta zrzutka nie ma jeszcze opisu.

Pierwsza na świecie Karta Wpłatnicza. Twój mini-terminal.
Pierwsza na świecie Karta Wpłatnicza. Twój mini-terminal.
Dowiedz się więcej

Jeszcze nikt nie założył skarbonki na tej zrzutce. Twoja może być pierwsza!

Wpłaty

nikt jeszcze nie wpłacił, możesz być pierwszy!

Nikt jeszcze nie wpłacił, możesz być pierwszy!

Wpłać

Komentarze

 
2500 znaków
Zrzutka - Brak zdjęć

Nikt jeszcze nie dodał komentarza, możesz być pierwszy!