Od jakiegoś czasu dokarmiam bezdomne koty, nie potrafiłam przejść obok nich obojętnie i zostawić ich na pastwę losu. Pewnego dnia trafiłam na gromadkę kocich malców, które bytowaly na pobliskich działkach. W odpowiednim dla nich czasie poznałam dwie wspaniałe kobiety, które nie przeszły obojętnie wobec mojej prośby o pomoc. Kociaki zostały odłowione w trybie natychmiastowym, choć trwalo to kilka dni. Były głodne, brudne, zapchlone i chore. Kociaki przebyły kwarantannę, zostały wykąpane, odpchlone, odrobaczone. Są w trakcie odbudowywania swojej odporności, a także przechodzą proces socjalizacji. Jak to bywa z dzikimi kotami szybko łapią choroby i wirusy. Nasz Spike był nie tylko najmniejszy z miotu, ale i najchudszy. Trafil do weterynarza w stanie odwodnionym, 40stopniowa gorączką i zapaleniem drog oddechowych. Większość wykonanych zabiegów i wykupionych leków została pokryta z prywatnych pieniędzy by pomóc im przeżyć. Kociaków przybywa, więc i koszty leczenia rosną i stają się ciężkie do pokrycia. Dlatego zwracam się z prośbą o pomoc i wsparcie dla tych niewinnych stworzeń. Jeśli koci los i bezdomność nie jest Ci obojętna, zachęcam do wsparcia zbiórki i przyczynienia się do ratowania ich żyć! Jeśli nie możesz wesprzeć ich finansowo, proszę udostępnij zrzutkę, by trafiła ona do jak najwiekszej liczby dobrych serc ♥️