Urwis to kot. Najukochańszy kot i przyjaciel Antoniny. Miłość odwzajemniona od urodzenia Tosi, łącznie z bujaniem bujaka w którym czasem bywała.

24.12.2019 trafił do kliniki weterynaryjnej, bo słaniał się na łapach. W trakcie badania doznał wstrząsu kardiologicznego, trafił natychmiast do klatki tlenowej z matą grzewczą, ponieważ temperatura ciała wynosiła 34,5 st. C. Rozpoczęła się walka o życie.

Po kilku godzinach otrzymaliśmy telefon z informacją, że to autoimmunologiczna anemia hemolityczna. Jego niespełna cztero-kilogramowe ciałko produkowało przeciwciała przeciw czerwonym krwinkom powodując ich rozpad.

Urwis spędził w klinice w sumie trzy dni. Przez okres świąteczny liczona była stawka dyżuru świątecznego, czyli 200%.

Leczenie trwa nadal, w tej chwili pochłonęło już 1500 zł - badania które miały ujawnić przyczynę choroby, morfologia z wymazem, na początku kroplówki również te z odżywianiem pozajelitowym bo był za słaby żeby jeść samodzielnie, od 27.12 tabletki sterydowe; przed nami 4 tygodnie zejścia ze sterydu, dalsze badania krwi i trzymanie kciuków o brak nawrotów i odzyskanie zdrowia. Kot jest wygolony na szyi gdzie miał podawany lek, który miał go ustabilizować, 2 łapy przednie gdzie miał wenflony (dwa naraz) i tylną łapę, gdzie było sprawdzane tętno i skąd była pobierana krew do badań w trakcie pobytu w klinice. Stracił ok 80 dag na wadze, co przy jego i tak niskiej wadze daje potworne wrażenie głodzonego zwierzaka.

Szacowany koszt do zakończenia leczenia to 2000 zł, wraz z przejazdami (jesteśmy niemoblilni, woził nas uber w najcięższym czasie, teraz wróciłam do komunikacji miejskiej).

Koszty nas znacznie obciążyły, tym bardziej, że Pola wymaga cotygodniowej rehabilitacji.

Chętnie sprzedam chusty, wyślę na macanki krótsze i dłuższe za wpłaty.

Pomóżcie nam i kotu który jest cieczą wyleczyć go do końca i nie ogłosić przy tym bankructwa. :)

Za wszelkie wpłaty dziękuję w imieniu Antoniny, której ukochany przyjaciel przeżył, swoim i oczywiście Urwisa.