Cześć, mam na imię Kaja i mam 13 lat. Ostatnio zachorowałam i moi opiekunowie robią wszystko, co w ich mocy, aby mi pomóc.

Zdiagnozowano u mnie raka śledziony, który został szybko usunięty. Ale mój szpik kostny przestał pracować prawidłowo i zabija moje czerwone krwinki. Z tego powodu mam bardzo mało żelaza, stan przedbiałaczkowy, dość mocną anemię i ciężko mi się oddycha.

Jestem pod opieką klinki "Na 4 łapy" w Komorowie. Codziennie dostaję kroplówki i zastrzyki z lekami - sterydami, witaminami i minerałami oraz antybiotyki. Pani weterynarz daje mi szansę, bo wyniki się powoli poprawiają, ale dziś są lepsze, a jutro mogą być gorsze... Moi opiekunowie, obciążeni dużymi kosztami leczenia przestają mieć wystarczającą ilość środków finansowych, żeby móc mnie ratować. Koszty leczenia wahają się od 250 złotych aż do 400 złotych za jednorazowe podanie kroplówek i leków, a takich potrzebuję codziennie. Do tego czeka mnie jeszcze zabieg przetoczenia krwi, co kosztuje 600 złotych jednorazowo, a takich zabiegów muszę przejść 4 lub 5, co tydzień przez co najmniej miesiąc. Średni koszt zabiegów leczniczych tygodniowo wynosi około 3.000 złotych.

Nie chcę umierać! Chcę znów być szczęśliwym i zdrowym pieskiem!

Proszę, pomóż mi. Każda złotówka się liczy.