Witam wszystkich na swojej zrzutce.

W dniu 20 sierpnia uległem wypadkowi, w wyniku którego przestałem chodzić...

Po spędzeniu 11 godzin na SOR we Wrocławiu przy ulicy Kamieńskiego wynik był niejednoznaczny, zalecono mi chodzić w gipsie i używać dwóch kul łokciowych. Pierwsza wizyta prywatnie u lekarza ortopedy pozwoliła mi zamienić gips na ortezę ortopedyczną i skierowano mnie na rezonans magnetyczny stawu skokowego (kolana). Po tygodniu oczekiwania na wynik okazało się, że mam uszkodzone więzadło krzyżowe ACL plus inne uszkodzenia kolana:

"Wnioski: Zerwanie ACL. Wyraźne naciągnięcie MCL. Łagodne brzeżne urazy rogów tylnych obu łąkotek. Łagodny uraz wgnieceniowy tylnej krawędzi kłykcia bocznego piszczeli. Chondromalacja rzepki II/III stopnia."

Od tamtej pory byłem uziemiony w domu, szukałem pomocy wszędzie, lecz czas oczekiwania na "fundusz" na operację wynosił rok - dwa lata. Nie mogłem chodzić, noga bolała, była spuchnięta, z dnia na dzień było coraz gorzej. Byłem zmuszony wykonać operację prywatnie.

Finalnie udało mi się znaleźć przychodnię, która zgodziła się wykonać zabieg na raty. W dniu 18 września przeszedłem operację rekonstrukcji więzadła ACL metodą allograftu tj. przeszczep więzadła od zmarłego dawcy... Ostatnie swoje pieniądze wydałem na pierwszą ratę operacji. A teraz jestem w dużej potrzebie zapłacić za swoje zobowiązanie finansowe wobec ludzi, którzy "naprawili" mi nogę. Niestety bank odmówił kredytu. Stąd ta zrzutka na resztę kwoty, na którą już mnie nie stać. I jeszcze długo mnie nie będzie stać, ponieważ czeka mnie rehabilitacja, która będzie trwała około pół roku. Dlatego zbieram na to, żeby móc wrócić do normalnego życia...

Jeszcze jakby było mało złych informacji, to mam czas tylko do 18 października, żeby się "rozliczyć".

Będę wdzięczny za każdy grosz, który może uratować moją sytuację życiową.

Mazur Wojciech