Hej :)

Nazywam się Lucyna Czabaj. Pewnie większość z przybywających tutaj zna mnie z bloga zjemdziada.blogspot.com ;)

Dla tych, którzy nie znają sytuacji - od sześciu lat choruję sobie na raka. Raz jest lepiej, raz gorzej, raz na górze, raz na dole. Ogólnie radzimy sobie, jakoś.

W czerwcu dostaliśmy ogromną szansę - przydzielono nam mieszkanie komunalne! Po sześciu latach wynajmowania było to jak grom z jasnego nieba - ogromne szczęście. Niestety, jak w każdym szczęściu, są tu zawarte haczyki ;) Haczyk nazywa się "stan deweloperski".

Wzięliśmy kredyt, ile się dało i wyremontowaliśmy Czabanorkę. Jednak zabrakło kasy na baterie (łazienkową i kuchenną) i syfony, kompakt WC, jakiś kawałek lustra gdziekolwiek (nie mamy teraz żadnego, w całym mieszkaniu :D), zlewozmywak do kuchni, regał do kanciapy i wykończenie parapetów. Wszystko robimy "po kosztach", praktycznie każda z wyżej wymienionych rzeczy to jakieś 100-200zł. Jednak w sytuacji, gdy ma się wyliczone na przeżycie 200zł tygodniowo to... No już nie jest tak ciekawie.

Zdaję sobie sprawę z tego, że są cele ważniejsze, niż mieszkanie. Nikogo nie zmuszam do wpłat, bo byłoby to śmieszne.

Do założenia zbiórki zostałam zmotywowana przez Czytelników :)

Tak, dalej boję się zbiórek, hejtu z nimi związanego i wyzywania od pasożytów.

Nie chcesz wpłacać to... Nie wpłacaj.

Tylko oszczędź mi trochę upokorzeń. Już wystarczająco się ich w życiu nałykałam.

Za każdą wpłatę ogromnie dziękuję! <3