Hejka
Nawet w sumie nie wiem od czego zacząć.
Jestem studentką, studiuję behawiorystykę zwierząt w Lublinie. Nasze życie do najłatwiejszych nie należało, ale powoli sobie funkcjonowałyśmy z dnia na dzień. Potrzeby Azy były dla mnie zawsze na pierwszym miejscu, nawet jeśli to oznaczało, że przez jakiś czas moim głównym źródłem pożywienia będzie chleb tostowy z margaryną. Amatorsko trenowałyśmy obedience i agility. 
Ale nie mogło być zbyt sielankowo
Przy czesaniu zauważyłam dwa guzki, jeden na żebrach, drugi w pachwinie. O ile ten na żebrach przy próbie dotyku nie wywoływał jakiejś reakcji to ten drugi ewidentnie ją bolał. Umówiłam nas do weta, w międzyczasie znalazłam dziwna narośl na brodzie, której też postanowiłam się pozbyć.
Ten na brodzie został wstępnie oceniony jako brodawka, pozostałe jako kaszaki. 2 dni później zabieg. Dziewczyna pięknie się wybudziła, ale wet nie miał dobrych wiadomości. Guz z pachwiny nie był kaszakiem. W probówce zobaczyłam grudkowatą, mocno unaczyniona kulkę. Bez zastanowienia wysłałam ją na histopatologię.
Po 3 tygodniach wyniki... Rak II stopnia, rokowania ostrożne.
Do tego w trakcie zabiegu okazało się, że dziewczyna ma ogromny przerost podniebienia, który tak naprawdę czyni z niej buldożka w wersji XXL. 
Wiem, że sama nie dam rady opłacić wszystkich potrzebnych badań. Po niedzieli mamy mieć RTG i USG w celu sprawdzenia czy nie ma nigdzie przerzutów. Tak bardzo się boję.