na leczenie
na leczenie
Nasi użytkownicy założyli 1 223 695 zrzutek i zebrali 1 342 143 985 zł
A ty na co dziś zbierasz?
Opis zrzutki
Dzień dobry,
nazywam się Kacper Latosiński. Mam 21 lat – może to niewiele, ale wystarczająco, by apelować w sprawie mojej starszej, 24-letniej siostry Wiktorii. W dzieciństwie jej dokuczałem, a teraz o nią walczę – jedno i drugie to dowody tego, że nigdy nie była mi obojętna. Wiki jest chora, bardzo chora. Ma włókniakomięsaka tkanek miękkich, nowotwór, który zaatakował jej nogę dwa lata temu. Pierwsza diagnoza postawiona w Gdańsku okazała się błędna, skutkowała nietrafioną terapią. W jej efekcie Wikunia – jak na nią mówimy - porusza się o kuli, nie może studiować ukochanej wiedzy o filmie ani podjąć jakiejkolwiek pracy, która choć w znikomym stopniu zapewniłaby jej środki na leczenie. Obecne rozpoznanie postawiono w Warszawie, w Narodowym Centrum Onkologii, gdzie siostra przechodzi aktualnie drugi cykl chemioterapii. Wznowa nowotworu nastąpiła szybko, niespełna pół roku po usunięciu pierwszego guza. Obecnie Wiktoria co trzy tygodnie musi jeździć z Gdyni, gdzie mieszkamy, do Warszawy, często korzysta z noclegów poza szpitalem. Podróże jakimkolwiek środkiem komunikacji zbiorowej w dobie koronawirusa są bardzo ryzykowne ze względu na jej obniżoną odporność. Nie mamy jednak samochodu, więc jeździmy czym się da i jak się da, bo stawką jest zmniejszenie nowotworu agresywną chemią. Już pierwsza jej dawka poczyniła ogromne spustoszenie w organizmie osłabionym jeszcze po pierwszym starciu z chorobą. Ale moja siostra robi dobrą minę do złej gry, płacze chyba najmniej z nas wszystkich. Mama, Tata i ja ogromnie ją kochamy, zawsze tworzyliśmy „fantastyczną czwórkę”, która doskonale czuła się w swoim towarzystwie – a było i jest to niezbędne, bo ciągle gnieździmy się w jednym pokoju, gdyż brak środków i choroba Wiki powstrzymują nas przed remontem pozostałej części naszego mieszkania. Ale nie narzekamy, jesteśmy gotowi koczować tak dalej, byleby tylko Wikusia odżyła, pokonała chorobę i znów zarażała nas śmiechem. Niestety lekarze zapowiadają amputację nogi, mimo tego walczymy o jej ocalenie. Podróże, leki, dieta to koszty, których nie jesteśmy w stanie pokryć. Stąd mój apel o pomoc finansową. Ja, Kacper, niefrasobliwy, niepoważny, czasem nieodpowiedzialny młodszy brat, który teraz przechodzi twardą szkołę dojrzewania, proszę Was o pomoc w ratowaniu mojej kochanej siostry. Wiem, że muszę spróbować wszystkich sposobów, by wesprzeć Wiktorię. Pensje Rodziców nie wystarczały na leczenie więc poszedłem do pracy. Sam mogę niewiele – pracuję w Żabce, to nie wymaga komentarza. Rodzice i ja wszystkie pieniądze przeznaczamy teraz na ten jeden cel. To wciąż za mało, dlatego potrzebuję Waszej pomocy do ocalenia siostry, do podzielenia się z nią otuchą płynącą z faktu, że jej los obchodzi nie tylko rodzinę, ale i anonimowych, życzliwych ludzi. Wpłaty, choćby najdrobniejsze, pomogą w walce z okrutnym przeciwnikiem, z nowotworem agresywnym, dającym liczne przerzuty. To wyścig z czasem, w którym nie poradzimy sobie sami.
Ta zrzutka nie ma jeszcze opisu.
Stwórz swój własny link do promocji zrzutki i sprawdzaj na bieżąco statystyki!
Stwórz swój własny link do promocji zrzutki i sprawdzaj na bieżąco statystyki!