Nigdy bym się nie spodziewała, że będę musiała prosić o pomoc, bo sama bardzo chętnie pomagam w różnych akcjach czy zrzutkach. Jednak sytuacja w jakiej się znalazłam mnie po prostu do tego zmusiła. Pandemia Covida zaskoczyła każdego z nas... Mój mąż Patryk miał 3 miesięczny postój w pracy, który skończył się zwolnieniem, ja straciłam pracę przez redukcję etatów w firmie. Szybko oboje znaleźliśmy nowe zatrudnienie. Ja trafiłam naprawdę dobrze (śmieje się, że znalazłam lepszą pracę pod każdym względem od poprzedniej), jednak Patryk nie miał tyle szczęścia... Jego już w tej chwili były pracodawca bo Patryk pracował tam do sierpnia, obiecywał wysoki zarobek jednak za 3 miesiące pracy wypłacił nam raptem 4.000 zł. Sprawą już zajmuje się prawnik, ale odzyskanie zaległego wynagrodzenia trwa za długo. Opłaty płace że swojej wypłaty ale jej nie starcza na wszystko. Wynajmujemy mieszkanie, plus córka chodzi do przedszkola na dodadkowe godziny żebym ja mogła pracować, mamy też psa. Podstawowych wydatków mamy niestety dużo dużo więcej niż najniższa krajowa jaką ja zarabiam. Patryk znalazł już nową pracę, ale zaległości z dnia na dzień jest coraz więcej.