Inka to koteczka, która bytowała na wiosce w pobliżu Częstochowy. Rodziła ciągle kocięta, potem kolejne i kolejne. Postanowiłam jej pomóc, złapać ją na kastrację i wyleczyć, bo miała koci katar i świerzba w uszach w tak zaawansowanym stadium, że pojawiły się uszach krwawiące owrzodzenia 😔

Inka 2 tygodnie spędziła na leczeniu w szpitaliku w lecznicy weterynaryjnej Vita w Częstochowie. Okazała się być dziką kotką, ale nie było gdzie jej nawet wypuścić, bo musiałaby trafić na ulicę, gdzie prędzej czy później skończyłaby pod kołami samochodu 😔 Pojawiła się oferta domu tymczasowego, lecz gdy ją do niego zawiozłam i byłam już pod blokiem u tej rodziny, oni nagle zrezygnowali i koteczka trafiła znów do klatki, tym razem w moim mieszkaniu, gdzie nie mogłam zapewnić jej innych warunków 😔

Właśnie wtedy gdy już u mnie była, jej historia poruszyła do głębi pani Kasią, która zaoferowała gotowość do oswajania kotki oraz zostawienia jej już na stałe u siebie ☺️ Po 1,5-miesięcznym pobycie w klatce Inka ma wreszcie możliwość zaznać wolności w pokoju, który czeka przygotowany na nią, tam jak jej nowi opiekunowie. Jedynym problemem jest odległość, ponieważ Pani Kasia mieszka na drugim końcu Polski od Kłobucka... W ten weekend jest możliwość, aby Inka pojechała do nowego domu, ale niestety bez uzbierania środków na jej transport nie będzie to możliwe. Prosimy gorąco o pomoc dla kici 🙏🥺