Od 20 lat pomagam potrzebującym zwierzętom. Zastanawiam się teraz po tak długim czasie dlaczego to robię , bo są tacy którym to przeszkadza i nie podoba się.

Ale też są tacy , zamiast pomóc dowalają roboty, uważją , że ja jestem tylko i wyłącznie ,żeby pomagać potrzebującym zwierzętom, niektóre mają takie wymagania , że bez kija nie dostępuj.

Jak będą czytać zorientują się ze o nich chodzi.

To są osoby przeważnie miejscowe..

Wyrażę się dosadnie zakute pały.

Od lat wiedziały , jaka jest sytuacja na śielpi z kotami. Nic nie robiły.

Mieszkają tam , pracują tam i widzą tą kocią tragedię.

Niestety , żadna nie kiwnęła palcem , żeby łapać kocice na sterylki.

Jak ja się zainteresowałam , zamiast pomóc , jeszcze dawały moje namiary innym , zebym w odległosci 30 km też zajmowała się kotami , przeważnie włascicielskimi.

Najgorsze jest rozkazywać komuś a samemu nic nie robiąc.

I tak już ponad 5 lat sama jedna się morduję tam z tymi bidami,

najgorsze jest to , że już nie ogarniam , brak siły , brak zdrowia.i brak funduszy na dojazd szczególnie.

Ale do rzeczy ,

W tej chwili są odłowione chyba wszystkie małe o których wiedziałam.

Jedna kotka mama 2 pieknych coreczek już po sterylce .

Ale wyszedł kolejny problem ,kotka cierpi na PRZEROŚNIĘTE PODNIEBIENIE MIĘKKIE