Profil organizatora
Barbara Molasy
KOTY PORZUCONE, CHORE, GŁODNE,NIECHCIANE A TAKŻE ZAPOMNIANE. Dla tych wszystkich zapomnianych bid jest ta zbiórka. Jestem prywatną osobą . Od ok 20 lat boli mnie to , że jest tak dużo niechcianych , zapomnianych kotów , z okolicy gminy w której mieszkam. Jest to woj świętokrzyskie , nie chcę podawać nazwy , mogę podać na priv, z prostej przyczyny, że jak podałam wcześniej , ludzie zamiast pomóc dowożą i zostawiają koty. Los tych zwierzaków jest tragiczny ,dlatego założona jest zbiórka. Jestem jedyną osobą której los tych zwierząt nie jest obojętny. Na początku było parę kotów, jakoś dawałam radę, w tej chwili kotów przybywa , ale nie z powodu braku kastracji,ale z powodu podrzucania kocic w ciąży lub z małymi. Urząd Miasta i Gminy nie jest chętny aby pomagać. Najpierw się tłumaczy , że jeszcze nie ma uchwały o funduszach na kastrację , a jak jest uchwała , na kastrację jest już za póżno , bo kocice już są wykocone....MAJ... A za 2 miesiące , odpowiadają , że pieniędzy już nie ma. Przez te lata gdy było kilkanaście kotów kupowałam im najgorszą i najtańszą karmę , albo porcje rosołowe , szyjki i tym starałam się żeby miały zapełnione brzuszki. Były to moje prywatne środki. W tej chwili nie radzę sobie kotów jest ok 50 w kilku miejscach. To niemal cała moja emerytura, a gdzie moje potrzeby życiowe, Nie wyjeżdżam nigdzie typu ''weekend'' lub inne , nie mam na to czasu ani środków, nie mówiąc o żadnym wolnym, oprócz dostarczania kotom jedzenia. I tak 365 dni w roku. 2 lata temu jak paliwo był dużo tańsze wynosiło ok 300zł miesięcznie. Niestety nie daję już rady na opłacanie wszystkiego dla kotów, dla takiej dużej ilości. Moje prywatne środki to skromna emerytura , nie trzeba chyba nikomu tłumaczyć jakie są emerytury. Kilka razy już planowałam zakończyć swoją filantropię, jednak górę brało moje sumienie, i los tych bid, nad którymi już się ktoś znęcał , poprzez ich głodzenie i porzucenie. Nie wspomnę ile wydaję na leki typu odrobaczenie, odpchlenie, każdy kot po sterylce , kastracji , jak jest jeszcze w narkozie - to raczej dzikusy,- czyszczę mu uszy i przed wypuszczeniem zakrapiam od kleszczy. Na odrobaczenie dodaję tabletki lub krople do do jedzenia. Wszystko kupuję za własne pieniądze. Bardzo często są pozostawiane chore koty ,zagłodzone , z katarem kocim, których nie daję rady złapać, mam prawie 70 lat moja sprawność fizyczna nie jest taka jak była kiedyś. Staram się im podawać leki w jedzeniu, coś im pomaga , bo przychodzą do jedzenia nadal. Ostatnio w lutym bestia zostawiła bardzo chorego kociaka, nie chciał wejsć do pułapki, zachudzony, zaczęłam podawać antnybiotyk i probiotyk na wzmocnienie, chłopak odżył nabrał tłuszczyku. Tylko w taki sposób mogłam mu pomóc. Jak się pojawił bardzo miauczał, jak donosiłam karmę . Jak się odżywił i wykurował, już nie miauczy. Ktoś powie , że tak się nie robi , nie mogłam inaczej. Prosił o pomoc. Większość opłat robiłam i robię z własnych pieniędzy. Nie daję już rady., Koty przebywają w miejscu oddalonym od mojego miejsca zamieszkania o 35 km .