Powoli umierała. Pod domami, pod oknami ludzi (?), na ulicy, gdzie ciągle ktoś obok niego przechodził. Znaleziona przez 15 letnie dziewczyny, które miały w sobie więcej empatii niż dorośli, którzy przechodzili obok. Brak reakcji ze osób postronnych, brak reakcji służb, brak pomocy.

Jedna z naszych wolontariuszek znalazła ogłoszenie na grupie, krótka dyskusja wewnątrzgrupowa naszego stowarzyszenia i szybka decyzja, która nie mogła być inna - JEDZIEMY!

Goya, tak ma na imię, bo żadne zwierze nie jest u nas bezimienne. Lista obrażeń jest bardo długa. Złamana żuchwa, pęknięta miednica, parametry wątrobowe niemierzalne. Cały dzień diagnostyki, leków przeciwbólowych i opieki niezastąpionej ekipy z Kliniki Ragdoll. Obecnie Goya przebywa w lecznicy, jutro wykonywane będą kolejne badania, kolejne parametry, kolejny dzień walki. Ale przed nią jeszcze noc, którą musi przeżyć.

Goya przeszła operację żuchwy, ale jej stan jest bardzo zły. Zaawansowana anemia, która daje wskazania do przetaczania krwi.

Czekamy, walczymy, błagamy o życie dla Goyi. To nie może się tak skończyć

Zebrane środki posłużą na opłatę operacji, którą przeszła Goya oraz kolejne, które ją czekają.