Ofiary braku sterylizacji ;( jeden nie żyje, trzy maluszki walczą o zdrowie i wzrok
Ofiary braku sterylizacji ;( jeden nie żyje, trzy maluszki walczą o zdrowie i wzrok
Our users created 1 226 659 fundraisers and raised 1 349 291 218 zł
What will you fundraise for today?
Description
Edit 9
Kluski wraz z mamusią powoli zaczynają rozglądać się za domem.
Czeka ich jeszcze ponad miesiąc u nas, ale w tym czasie muszą być dwukrotnie zaszczepione, mama wykastrowana, oraz cała 3 musi mieć zrobione PCR na choroby zakaźne.
Rosną jak na drożdżach, jedzą jak smoki i łobuzują na całego :)
Sami popatrzcie jakie cuda pomagacie mi ratować wspierając zbiórkę <3
Faktury za ostatnio zamawiane im jedzenie
Edit 8
Żyjemy <3
Przeszliśmy małe piekło, ale żyjemy .
Kociaki przy próbie zmiany mleka dostały strasznych rewolucji żołądkowych. Trzeba było wprowadzić antybiotykoterapię, oraz z powrotem wrócić do ROYAL CANIN Convalescence Support,które nie jest już prawie dostępne w Polsce :(
Z ciepłego kocyka musiały przenieść się na żwirek, aby gdy nie zobaczę nie dochodziło do większych odparzeń.
Codziennie, czasem nawet kilkukrotnie były kąpane i suszone....
I tak 2 wory Cats Best później mamy już super poprawę :P
Edit 7
Zacznę może dość nietypowo....
Czy chciałby mnie ktoś dobić?
Byliśmy dziś na spacerze
Szliśmy polami, lasem, wzdłuż strumyka aż na drogę wybiegły nam 2 maleństwa ...
Kiedy zaczęły miałczeć na nasz widok, usłyszeliśmy okropne piskliwe miałczenie z krzaków ...
no i mamy 6 kociaków ...
ponad kilometr od drogi i zabudowań ...
Miały tam karton i puszkę z nalanym mlekiem...
Nie bały się ludzi, więc nie były wychowane na dziko..
matki brak.
Poprosiłam znajomego, żeby tam się przeniósł z łowieniem ryb.
Siedział tam z klatką łapką i jedzeniem do 5 nad ranem ..... oczywiście w bezpiecznej odległości, żeby kocica się nie bała jakby jakimś cudem wróciła.
Ale niestety nie wróciła....
Kociaki były skrajnie głodne... a żeby było zabawniej to czarny jest na 200 % procent kotem z innego miotu.
Pozwólcie, że nie skomentuje.
Załamałam się, maluchy niestety jeszcze nie samodzielne...czeka mnie karmienie butelką .....
Powinnam być już przyzwyczajona, ale mam jeszcze koty które zabezpieczałam przed mrozami , które musze zamykać jak tylko chcę wypuścić wcześniejsze kociaki które wróciły z DT.
Niestety tych dużych nikt kompletnie nie chce ...
Chociaż są cudowne, nikt nawet o nie nie pyta.
Obiecałam sobie, że dopóki nie pójdą duże nie wezmę nic ... To się w krzakach same znalazły
Mam jeszcze 5 kotów po zaprzyjaźnionych domach tymczasowych ... Ja je utrzymuje
Miałam 19 tymczasów, teraz mam +6 =25 sztuk
jestem przerażona
Proszę w miarę możliwości udostępniajcie albo wpłaćcie 5-taka.
-------------------------------------------------------------------------------
Na pokładzie mojego DT jest już 5 kociaków, 2 karmiące kocice, 1 kotka której kociaki umarły po porodzie a ona sama jest w stanie bardzo złym, oraz 8 kotów które od jesieni - zimy nie mogą znaleźć swojego domu
Daje nam to razem 16 tymczasów - swoich kotów oczywiście w tym nie liczę.
Każdego kociaka muszę 2 x zaszczepić, porządnie odrobaczyć, przetestować.
Mamy muszę wykastrować, zaszczepić, odrobaczyć i zamiast testu zrobić PCR
Już nie wspominam o jedzeniu, żwirku, zabawkach itd
Edit 6
Takiego okruszeczka, wczoraj uratował mężczyzna spacerujący z pieskiem okolicami rzeki Tanew.
Maleństwo kurczowo pazurkami trzymało się traw i patyków, próbując nie utonąć w rwącej wodzie
Nie chce nawet myśleć w jaki sposób ten maluch się tam znalazł...
Edit 5
No i mam kolejne kociaki na pokładzie.
Nie będę robiła osobnej zbiórki każdej kociej rodzince, bo nie mam czasu siedzieć potem i ich udostępniać ;(
Pewnego dnia dzwoni telefon, starsza Pani płacząc mi do słuchawki zgłasza kocicę z kociakami.
Plany oczywiście na ten poranek całkiem inne. Jak niektórzy wiedzą mam sporo obowiązków, ale nie umiałam jej odmówić.
Historia jakich wiele, ale złości nagromadziła we mnie multum .
Umiera członek rodzinny, rodzina dziedziczy dom i koty wyrzuca na zewnątrz
Koty dokarmia 80-cio letnia kobieta w drodze do parku gdzie karmi inne zwierzęta.
Sąsiedzi widzą, bo to centrum miasta ale każdy ma w d*pie
Karmicielka robi co może. Skleja z tektury domek, który okręca jeszcze workami aby nie przemokło . Kupuje jedzenie z najwyższej sklepowej półki.
Dba jak tylko potrafi.
Na miejscu zastaję cudo. Zobaczcie sami jaka piękna jest ta kicia ...
Z domku za kicią trzymając się cycucha wypada 1 kociak.
Zaglądam do środka są jeszcze 2, ale 1 ktoś nadgryzł szyję i głowę
Ok mamy 2 żywe kociaki, trzeba o nie zawalczyć.
Okazuje się, że kocica ze stresu nie chce do nas przyjść.
Karmicielka opisuje ją cały czas jako spokojnego kota, miziaka.
Po 2 godzinach zostaje złapana, kosztem mojego pogryzionego palca, chwil stresu i nerwów, gdyż maluchy już głośno jej nawoływały.
Przy okazji, łapiąc kocicę znajduję biało czarne maleństwo. Zrzucone z wysokości około 2 metrów, już nie żywe.
Tego samego dnia po południu dostaje zgłoszenie do drugiej kotki
Przyjeżdżając na miejsce zastałam wykończoną, przerażoną, wygłodniałą, ważącą 1,70 kg dorosłą kilkuletnią kocicę.
Obok niej 4 martwe kociaki...
no 3.
4 umarł na rękach u mojej przyjaciółki.
Chwilę przed śmiercią, nowonarodzonemu kociakowi pękło zrośnięte oczko i wylała się łyżka ropy.
Nie dało się zrobić nic, oprócz zabezpieczenia kocicy ....
Edit 4
Niestety, najmniejszego z maluchów nie udało się uratować.
Cała reszta ma się świetnie i rośnie jak na drożdżach
Edit 3
No i mamy dramat :(
Wczoraj najmniejsze maleństwo przestało pić mleko od mamy oraz jeść ( tak już zaczynały same jeść ;( )
Zaczęliśmy regularne dokarmianie butelką i strzykawką, dogrzewać termoforem, podawać cukry.
Pomimo dosłownie 24/h godzinnej opieki, mały zaczął tracić wagę, a jego stan cały czas skakał .
W jednej godzinie jadł sam karmę a w następnej leżał bez życia i tak w kółko.
Dziś z samego rana trafił do kliniki, gdzie spróbują go ustabilizować, zdiagnozować i pomogą mi podjąć mądrą i świadomą decyzję co dalej .
Nie jest to klinika do której jeździmy przeważnie, więc rachunek będziemy musieli zapłacić od razu.
Proszę pomóżcie mi na niego uzbierać.
Edit 2
Pewnie zastanawiacie się co u maluchów <3
To powiem Wam, że mamy się całkiem nieźle :)
Mama po antybiotyku przestała kichać krwią, maluszki mają wymyte oczy które są na bieżąco zakraplane, biorą antybiotyk ponieważ strasznie kichały i miały zapchane noski .
Niestety 1 oczko jak sądziłam od początku jest w dramatycznym stanie.
Trzymajcie mocno kciuki
Wczoraj, późnym wieczorem zobaczyłam ogłoszenie jakich tak naprawdę wiele....
" Kociaki szukają domów.....Ich mama przybłąkała się do mojej stodoły i tam znalazła bezpieczne miejsce by się tam okocić. "
Uwagę moją jednak przykuły ich oczy...
Już na zdjęciu z ogłoszenia, chociaż mało wyraźnym było widać zaawansowany koci katar.
Dość szybko udało się skontaktować z Panem który znalazł kocicę z kociakami i ku mojemu pozytywnemu zaskoczeniu, bez chwili zawahania zgodził się oddać mamusię i maluchy <3
Po przyjechaniu na miejsce zastałam cudowną, łagodną, przepiękną ( jak widzicie ) kocią mamę, niestety też kichającą, z glutem pod noskiem :( oraz 3 małe kulki z posklejanymi oczkami 🥺
Kociaków było 4, jeden niestety umarł ( był słabszy i mniejszy od rodzeństwa )
Cała czwórka jest już bezpieczna, w cieple, z podaną miską mamusi pod pysia aby nabrała nam dużo sił <3
Jutro z rana wizyta u lekarza, ale już od dziś zaczęliśmy doprowadzać oczka do porządku, aby nie doszło tam do żadnych owrzodzeń.
Za chwilę maluchy zaczną same jeść i będą potrzebować papkowatej, dobrej karmy.
Mama też powinna mieć dietę na najlepszych mięsnych puszkach, suple, pasty witaminowe.
Oprócz leczenia które zacznę jutro, potem cała 4 będzie musiała zostać przetestowana, zaszczepiona, odrobaczona.
Mama wykastrowana.
There is no description yet.
Create a tracking link to see what impact your share has on this fundraiser.
Create a tracking link to see what impact your share has on this fundraiser.
Koteczki bądźcie zdrowe i szczęśliwe! 💕😄💚💜💖
Powodzenia :)
Robi Pani kawał świetnej roboty dla tych kociaków :)
Dziękuję <3