Wesprzyjmy Mariz, aby powiedzieć NIE chorobom i tajfunom
Wesprzyjmy Mariz, aby powiedzieć NIE chorobom i tajfunom
Our users created 1 282 394 fundraisers and raised 1 504 931 434 zł
What will you fundraise for today?
Description
Mój pobyt na Filipinach nie byłby w ogóle możliwy, gdyby nie Mariz. Wszyscy, którzy mnie znają i słyszeli o Filipinach, jednocześnie poznali „na odległość” Mariz. Kim ona jest? Filipinką z małej wsi Subayon na wyspie Bohol. Czy to wyczerpuje opis? Nie. Nauczycielka klas piątych w szkole podstawowej? Też nie. Pozwolę sobie przytoczyć fragment podziękowań z mojej pracy doktorskiej: „Moja ogromna wdzięczność skierowana jest do Maristeli Cañete Ochea... Po prostu za wszystko. Gdyby nie Ty, już dawno bym się rozchorował, wpadłbym w depresję, miałabym złamane serce, a także wiele innych! Dziękuję Ci, moja Droga Przyjaciółko, za wszystkie śmiechy, wspólne gotowanie, płacz, świętowanie urodzin, ślubów, pogrzebów, zwiedzanie pięknych miejsc, plotki i za to, że byłaś moimi drzwiami do filipińskiej kultury i zwyczajów”. Myślę, że to już bardziej oddaje to, jakim ciepłym człowiekiem jest Mariz, oddana żona, kochająca matka dwóch chłopców (16 i 11 lat) a przy tym niezależna i silna kobieta budząca podziw i respekt w swojej społeczności a także świetny pedagog.
Niedawno strasznie się cieszyła ze swojego nowego domostwa, zbudowanego dzięki wielu wyrzeczeniom (zdjęcie poniżej). Niestety, 16 grudnia w Filipiny uderzył tajfun Odette, który zabrał 108 istnień ludzkich tylko na tej jednej wyspie i zranił prawie 2000 ludzi. Ponad 60 000 mieszkańców wyspy było przesiedlonych. Tajfun nie oszczędził też gminy Bilar, gdzie mieszkałem. W jego wyniku dach nowego domu Mariz został zniszczony w 20%.
Niestety, nieszczęścia chodzą parami i oprócz tragedii spowodowanej kataklizmem, mąż Mariz, Arvin (na zdjęciu poniżej, z synem Ashley), zachorował. Zdiagnozowano u niego ostre zapalenie stawów, co, o ile w Polsce nie byłoby aż taką tragedią, to na Filipinach przy braku wielu specjalistycznych leków na prowincji, stanowi już większy problem. Ponadto, nie ma czegoś takiego jak L4. Arvin był kierowcą księży w różnych parafiach. Schorzenie jednak sprawiło, że nie może praktycznie chodzić. Przestając być efektywnym został pozbawiony pracy.
Wczoraj Mariz odezwała się do mnie z prośbą o pomoc. Mówiąc, że nie jest w stanie wykupić leków dla męża, łamała mi serce. Na potwierdzenie wysłała recepty, jedną z 22 stycznia, drugą z 3 lutego… Sytuacja finansowa całej rodziny znacznie się pogorszyła, utrzymując się tylko z jednej pensji nauczycielskiej, w tym obarczonej kredytem wziętym na leczenie nowotworu u zmarłej już mamy Mariz a także budowę domu. Minęły już niemal 2 miesiące od uderzenia tajfunu, jednak gmina nadal nie ma prądu, jest także mała dostępność produktów podstawowych, gdyż poza sytuacją wyjątkową nadal obowiązują obostrzenia pandemiczne… Trwa też pora deszczowa, co przy uszkodzonym dachu jest podwójnie uciążliwe.
Tym samym zwracam się do Was wszystkich z prośbą o pomoc dla mojej Filipińskiej przyszywanej Siostry – dla nas to nie są olbrzymie pieniądze, a jej pozwolą na wyleczenie oddanego męża i jego powrót do pracy a także zabezpieczenie domu, co pozwoli przetrwać porę deszczową bez zniszczenia wnętrza domu. Chcę jej odpłacić za część dobra i pomocy, jakich od niej i jej rodziny otrzymałem. Będę ogromnie wdzięczny, po wisajsku – Salamat daghaang!

There is no description yet.
Create a tracking link to see what impact your share has on this fundraiser. Find out more.
Create a tracking link to see what impact your share has on this fundraiser. Find out more.