Liczymy na cud! Czy to ostatnie miesiące pomagania zwierzętom?

Stoimy na rozdrożu, to dla nas okropnie trudny moment - nasze być albo nie być. Do tej pory to my byliśmy proszeni o udzielenie pomocy, a teraz sami o nią błagamy. Abyśmy mogli dalej trwać i pomagać, niezbędne jest teraz TWOJE wsparcie...!

Potrzebujemy nowego miejsca. Zwierzęta to nasza pasja, rodzina i miłość życia. Potrzebujemy miejsca, w którym stworzymy azyl dla zwierząt porzuconych, niechcianych, bezdomnych...

Nie możemy i nie chcemy dłużej zostać tu, gdzie jesteśmy. Waląca się drewniana chałupa, szczury, przeciągi, brak możliwości otwarcia okien, smród... To paskudnie złe warunki dla ludzi i zwierząt. Teren wynajmujemy, więc nie ma sensu inwestować w remont, a warunki z dnia na dzień są coraz gorsze, coraz bardziej niebezpieczne...

Musimy coś zrobić! Podjęliśmy decyzję... Trudną, ryzykowną decyzję, ale jedyną, która daje nam szansę na pomaganie niechcianym zwierzakom... Kupujemy dla nich dom! Znaleźliśmy idealne miejsce - gotowy budynek o powierzchni 300 m2 z ponad 10 pomieszczeniami i działką 1500 m2. Jakby szyty na miarę naszych potrzeb! Oczami wyobraźni widzimy bawialnie dla kotów,

szpitalik,

kwarantannik,

magazyn, biuro, kocie przedszkole, zewnętrzną wolierę,

wybieg dla psów i przede wszystkim szczęśliwe zwierzęta którym dajemy choćby namiastkę domowych warunków, choć odrobinę kontaktu z człowiekiem, szansę na godne życie...

Boli nas to, że jedyną przeszkodą w spełnieniu tego marzenia są finanse. Koszt nieruchomości i działki to 90 000 zł. Dzięki zagranicznym darczyńcom udało nam się zebrać 60 000 zł. CHYBA ZWARIOWALIŚMY, ALE PODPISALIŚMY JUŻ UMOWĘ PRZEDWSTĘPNĄ I WPŁACILIŚMY TE 60 000 ZŁ!

BRAKUJE 30 000 ZŁ NA SFINALIZOWANIE TRANSAKCJI... MUSIMY ZEBRAĆ TĘ KWOTĘ W CIĄGU NAJBLIŻSZYCH TRZECH MIESIĘCY! Do tego dochodzi koszt dostosowania budynku pod zwierzęta, woliera, ogrodzenie działki, wyposażenie kociarni, wybieg dla psów... Boże, czy my w ogóle możemy Was o to prosić...? :(

Czasem mamy wrażenie, że porwaliśmy się z motyką na słońce, że to przecież nierealne, że jest nas zaledwie kilka osób, a kwota przeogromna... Ale potem patrzymy w ufne oczy naszych podopiecznych i wiemy, że musimy spróbować, że zrobimy wszystko, aby miały lepsze życie...

Że dla nich poruszymy niebo i ziemię, bo one oprócz nas nie mają nikogo... Tylko że tym razem sami nie damy rady. Ta kwota jest zupełnie poza naszym zasięgiem i bez waszej pomocy zwyczajnie nie mamy szans jej zebrać... A co wtedy? Aż boimy się myśleć... Nie chcemy dopuszczać do siebie tej myśli, ale w głębi serca wiemy, że to będzie koniec fundacji w dotychczasowej formie, koniec pomagania na tak dużą skalę... Nasz koniec będzie z kolei oznaczał znacznie zwiększenie bezdomności kotów na terenie Płocka i okolic.

Jesteśmy fundacją, która ma pod opieką aktualnie prawie 90 kotów i 13 psów.. Kastrujemy setki kotów rocznie, zbieramy z ulic kolejną setkę... Co będzie, gdy przestaniemy to robić lub gdy będziemy musieli znacznie ograniczyć nasze działania...? Nie chcemy nawet myśleć, jak bardzo rozmnoży się bezdomność na płockich ulicach... Chcemy więc zrobić wszystko, aby móc dalej działać, aby móc rozwinąć skrzydła i stworzyć dom, w którym pomoc znajdą bezdomne i chore zwierzęta...

Nie śpimy po nocach, bo tak bardzo boimy się, co będzie, jeśli nie uda nam sie zebrać kwoty, a dach w rozpadającej się chałupie będzie coraz bardziej się zapadał...

Jesteście naszą jedyną nadzieją! Błagamy Was o pomoc w imieniu naszych kilkudziesięciu podopiecznych!

Oczekujemy odzewu społecznego - oczekujemy odzewu od Ciebie... To od Ciebie i Twojej cegiełki zależy dalszy los działania Fundacji Pomocy Zwierzętom Pomagamy Płockim Zwierzakom!

Spójrz w te oczy i powiedz, że to koniec...

albo...

Bądź częścią ich domu, ich życia w cieple i spokoju na zawsze...

Dowiedz się więcej o naszych działaniach:

https://www.facebook.com/pomagamyplockimzwierzakom/

Wolontariusze i sympatycy naszej fundacji dziękują.