Witam wszystkich serdecznie.

Staralismy sie wraz z dziewczyna o mieszkanie zebysmy mogli zamieszkac na swoim. Wszystko zaczęło sie naprawde fajnie 10% wklad wlasny w 99% mozliwy. Wszystko co bylo mozliwe ogarnelismy w pare dni, bardzo sie cieszylismy, bo mialo pojsc bardzo szybko. Pani z banku poszla sobie na 2tyg urlop i od tamtego momentu sie zaczelo... co chwile brakowalo jakichs dokumentów i co chwile bylo przedłużanie i dodawanie czegos nowego... analityk chcial zdjecia zeby sprawdzic czy faktycznie potrzebujemy remontu w mieszkaniu. Trwalo to okolo miesiąca, bo cos mu nie pasowalo, czlowiek az szalu dostawał ale to nie koniec emocji. Analityk stwierdzil ze dostaniemy pieniazki na remont ale wklad wlasny podniesli nam do 20% teraz w 3 dni zalatw 20 tysiecy, bo przepadnie mieszkanie i zaliczka na poczet mieszkania. Dalismy rade to załatwić. Bank przyznal kredyt na mieszkanie ale odmowil nam pozyczki na remont mieszkania, bo stwierdzil ze wystarczy odmalowac sciany i zamieszkac... tak dokladnie przeanalizowal zdjecia haha normalnie az sie poplakalem. Teraz mieszkanie mamy, rachunki trzeba placic i raty kredytu ale nie możemy w tym mieszkaniu zyc, bo nie ma w nim nic.

Prosze o jakakolwiek pomoc, tak zebysmy mogli sie jakos urzadzic i kupic jakies nawet uzywane meble i agd tak zeby szlo zacząć mieszkac na wlasnym.

Dziekuje 😊