id: 2kfxj3

Napisanie oraz wydanie książki

Napisanie oraz wydanie książki

Our users created 1 272 783 fundraisers and raised 1 478 931 763 zł

What will you fundraise for today?

Create fundraiser

Description

Witam,

Mam na imię Sebastian i mając głowę pełną pomysłów, postanowiłem napisać książkę. Od jakiegoś czasu jestem w trakcie pisania. Ze względu na pracę i inne zajęcia, nie idzie mi to w szybkim tempie. Chcę, aby książka była ciekawa, wciągająca i spójna. Postanowiłem więc założyć zbiórkę, by móc w całości skupić się na jej pisaniu. Jeżeli masz ochotę mnie wesprzeć, poza tym, że byłoby mi miło, włożyłbyś/włożyłabyś swój własny wkład w to dzieło. Wspierając mnie, możesz napisać imię postaci, którą chciałbyś/chciałabyś abym umieścił.

Książka z gatunku fantasy, opowiada o grupce znajomych/przyjaciół z zakonu, którzy wspólnie przemierzają kontynent. Ich teoretycznie głównym zajęciem, jest niesienie pomocy słabszym. Akcja osadzona w naszym słowiańskim klimacie, w średniowiecznych czasach. Pojawią się w niej nasze rodzime problemy oraz potwory. Bohaterowie jak wiadomo: ludzie, krasnoludy, elfy..., nie są postaciami idealnymi i zdarza im się kierować własnymi zasadami, spychając zakon na dalsze tory. Sam zakon, przesiąknięty żądzą zysku oraz posiadania ziem, nie raz nagiął zasady.

W książce nic nie jest czarno-białe. Wszystko zależy od wyborów każdego z poszczególnych bohaterów, którzy mają własną przeszłość i cele.

W ogólnym skrócie to połączenie zakonu w rodzaju templariuszy, średniowiecznej Polski, potworów, biedy, polityki, wojny, ludzkich zachowań.

Jeżeli masz ochotę mnie wesprzeć, będę wdzięczny.


Fragment książki:

  Po kilku kolejnych dniach dojechali do Sisymbrium, miasta położonego nad rzeką Ulmus. Zatrzymali się przy głównym rynku, który tętnił życiem. Asortyment nie był bogaty, w końcu miasto nie leżało na głównym szlaku handlowym, tylko pobocznym, prowadzącym z Cotininus, słynącym ze skór i soli. Konia uwiązali do belki przy karczmie. Najcenniejsze rzeczy jeździec zabrał ze sobą.

- Najpierw pójdziemy coś zjeść, dość mam suszonego jedzenia, najchętniej zjadłbym pieczoną rybę z warzywami i popił zimnym piwem. Potem pójdziemy do łaźni, ciągle widzę jak ludzie oglądają się na nas z obrzydzeniem. Miejmy nadzieję, że w karczmie nie brakuje miejsca

na nocleg. Przespałbym się na czymś wygodniejszym niż przyklepana ziemia.

W karczmie wrzało od hałasu rozmów, śmiechu i brzdęku kufli. Pachniało pieczonym mięsem, kiełbasą, piwem i dymem. Światło wpadało przez dwa małe okna i nie było go wystarczająco, by zwinnie poruszać się po sali.

- Większość z nich otumaniła się brakiem tleniu niźli piwem. – Pomyślał, po czym podszedł

do lady, za którą stał karczmarz. – Karczmarzu! Znajdzie się u was posłanie na tę noc?

- Nic nie ma, szukajcie gdzie indziej. – Odkrzyknął karczmarz, energicznie wycierając kufel.

- Jak to? Nie ma ani jednego wolnego pokoju?

- Nie ma, mówię przecie, szukajcie gdzie indziej, u Figusa abo Macieja spytajcie, u mnie nie przenocujecie. – Odpowiedział zdenerwowany, wycierając kufel z jeszcze większą zawziętością. Karczmarka biegała z garnkiem zupy jak poparzona.

- Na nic mi się błąkać po mieście, to duża i zadbana karczma, na pewno znajdziecie jakiś kąt. – Powiedział zachwalająco.

- Nie ma miejsca, mówiłem przecie! – Krzyknął zdenerwowany i splunął do kufla, po czym wytarł szmatą. – Pytajcie u Figusa abo Macieja, to niedaleko, z łatwością traficie.

- Żegnam więc. – Odpowiedział ozięble. Odszedł zrezygnowany. - Chodź mały, poszukamy gdzie indziej.

Wyszli przed karczmę i rozejrzeli się, na targowisku nadal wrzało, ze środka karczmy wydarł się okrzyk tłumu zachwyconych mężczyzn. Jeździec obejrzał się, przez domykające się drzwi zobaczył wylany garnek zupy i leżącą obok karczmarkę, gdy drzwi się zamknęły spojrzał przed siebie. Stała przed nimi dziewczynka z wyrazem twarzy jakby chciała coś powiedzieć.

- Chcesz czegoś? – Zapytał jeździec.

- Pan jest wojem z zakonu? – Zapytała podekscytowana.

- Tak, jestem. Mogę Ci jakoś pomóc?

- Dziadek opowiadał mi przed snem opowieści o waszych dokonaniach, odtąd zapragnęłam spotkać jednego z was. – Dziewczynka miała z 9 lat, była ubrana w brudne, pocerowane ubranko, na głowie jaśniały miedziane włosy, posypane obficie mąką.

- Bardzo się cieszę młoda damo, niestety nie czas mi, na wywoływanie podziwu, mam sprawy, które muszę wykonać.

- Tak tak, słyszałam spod szynkwasu, szukacie miejsca na nocleg. Jestem córką Figusa, zaprowadzę was do karczmy mojego ojca.

- Jesteś córką Figusa? Co robiłaś pod szynkwasem tej karczmy? – zapytał ze zdumieniem.

- Przyszłam odebrać pieniądze za ryby, które moja matka rano przyniosła karczmarce na zupę. Podobno miał dziś przybyć do nich jakiś koneser, a ta karczma zasłynęła z polewki rybnej. Ciekawe czy zasmakowała koneserowi.

- No bardzo ciekawe. – Jeździec stłumił uśmiech. – Prowadź więc dziewczynko, wezmę tylko mego konia. – Koniuch wyraźnie czekał na napiwek od jeźdźca, lecz ten nie zaszczycił go nawet spojrzeniem. – Chodźmy więc! – Krzyknął.

Po kilkunastu minutach i przejściu przez solidny drewniany most, dotarli do karczmy Figusa. Okolica była dużo brzydsza. Zaniedbane domy, błoto na drodze, pełno sieci rybackich i zapach ryb. Karczma nie wyróżniała się spośród brzydkich domów, miała krzywe drzwi i nadproże.

- Wyjście stąd po upojnej nocy musi być wyzwaniem. Błoto na zewnątrz na pewno nie ułatwia sprawy.

W karczmie było prawie pusto, dwóch rybaków siedziało przy stole, jedząc solone ryby, które pijali piwem. Śmierdziało dymem wędzenia.

- Witam przybyszów z dalekiej krainy! – Krzyknął entuzjastycznie Figus. – W czym mogę służyć jaśniepanu? – Zapytał uprzejmie. Karczmarz był w średnim wieku, na głowie nosił beżową chustę, która zapewne kiedyś była biała, miał jednodniowy zarost i wystające włosy z nosa.

- Czy pokój… Znajdzie się u Ciebie karczmarzu? – Zapytał odwracając twarz, by ukryć grymas odczuwalnego odoru z ust.

- Ależ oczywiście, na ile nocy jaśniepan sobie życzy? – Dziewczynka pobiegła i zniknęła za drzwiami prowadzącymi do kuchni.

- Na jedną. Strawę ciepłą jakąś macie? – Zapytał znowu, odwracając głowę.

- Ależ oczywiście, na co ma jaśniepan ochotę? – Zarzucił ręcznik na bark.

- Rybę pieczoną z warzywami, a do popicia piwo. Dla chłopca kaszy. – Apetyt malał z każdym pytaniem.

- Rybka pieczona oczywiście jaśniepanie, ale co do warzyw, ciężka sprawa. – Złożył ręce i skrzywił minę.

- Dobrze…, trudno. Piwo chociaż macie?

- Oczywiście jaśniepanie, już nalewam. Jedna ryba z pieca! – Krzyknął w stronę kuchni. – Rybka za chwilę będzie. Proszę sobie usiąść, gdzie dusza zapragnie. - Usiedli niedaleko lady za którą stał gospodarz. Stół był brudny i klejący. Muchy przelatywały co jakiś czas obok ich głów. Rybacy patrzyli spode łba popijając piwo. Gdy jeździec spojrzał w stronę lady, zobaczył nachylonego karczmarza i dziewczynkę szepczącą mu coś do ucha. Karczmarz patrzył na jeźdźca i po chwili uśmiechnął się.

There is no description yet.

There is no description yet.

Download apps
Download the Zrzutka.pl mobile app and fundraise for your goal wherever you are!
Download the Zrzutka.pl mobile app and fundraise for your goal wherever you are!

Moneyboxes

Nobody created moneybox for this fundraiser yet. Your moneybox may be the first!

Comments

 
2500 characters
Zrzutka - Brak zdjęć

No comments yet, be first to comment!