Na niepopadnięcie w długi i na diagnostykę
Na niepopadnięcie w długi i na diagnostykę
Our users created 1 263 621 fundraisers and raised 1 453 404 686 zł
What will you fundraise for today?
Updates10
-
W poniedziałek (28.04) wczesnym popołudniem pisałam na Facebooku o swojej „cudnej” niedzieli z całkowitym brakiem energii do czegokolwiek. Tak „po drodze” w weekend skończyły się krople do oczu dla Szekli. Ze trzy godziny po wpisie zebrałam się (!) i poszłam do gabinetu wetki. Zastałam kartkę, że od 26.04 do 4.05 gabinet nieczynny (wiadomo, majówka). Skombinować online receptę na taki lek jak krople do oczu to nie jest obecnie wielki problem, tyle że… ze stresu ogólnego wyrzuciłam buteleczkę, a nazwy nie mogłam sobie przypomnieć (tak, ja, przez niektórych kpiarsko nazywana chodzącym słownikiem, nie mogłam sobie przypomnieć nazwy czegoś tak ważnego). A ruda obolała straszliwie z tym okiem była, w dodatku zaczęło jej znów coś świszczeć w lewym nozdrzu. Doznałam totalnego meltdownu. Takiego, że nawet zapomniałam, że mam pod ręką tabletkę uspokajającą, która mogłaby mi pomóc chociaż trochę się opanować! Nigdy wcześniej mi się coś takiego nie przydarzyło. Kilkoro z Was miało okazję mnie usłyszeć tamtego wieczoru – i bardzo Was za to przepraszam. Na szczęście Siostra i BFF przypomniały sobie przynajmniej nazwę kropelek przepisywanych przez tę samą wetkę ich kotu w podobnej sytuacji (oczywiście napisałam wcześniej SMS-a do wetki, ale jako „wyjechana” na wywczas odpisała dopiero następnego dnia). Pierwsze skombinowane krople pomogły zmniejszyć dolegliwości do czasu zdobycia recepty na te podane następnego dnia przez wetkę, teraz Szekla jest już na zestawie 2 specyfików całkowicie właściwych. Ale sytuacja mnie przeraziła. Nie jeśli chodzi o rudą (tzn. to mnie zestresowało bardzo, ale post factum jest OK i tyle), ale o to, co działo się ze mną. Nie jestem w stanie Wam opisać, co i jak odczuwałam. Jak wspominałam, startując ponad 2 miesiące temu ze zrzutką, mój stan psychiczny to równia pochyła od 5 lat. W komentarzach pod poniedziałkowym postem na FB znakoma wrzuciła link do wykładu o ADHD u kobiet, sugerując, że to, co tamtego dnia napisałam, wygląda jak opis tego właśnie problemu. Obejrzałam wykład i dużo w jego trakcie płakałam. Postanowiłam pogadać na ten temat ze swoją psychoterapeutką. Stwierdziła, że warto sprawdzić – nie uznała, że mi odbiło. Nie rzucam się w ten temat głową naprzód. Nie oczekuję, że na pewno padnie taka diagnoza, a nawet jeśli padnie – to że cudownie odmieni moje życie. Ale gdyby okazało się, że ta diagnoza będzie, a zmiana leczenia pozwoli mi wrócić do poziomu funkcjonowania choćby sprzed 6 lat (wtedy byłam w stanie np. sprzątać mieszkanie i regularnie brać prysznic oraz żyć bez żebrania)… Tylko że jak zwykle ścianą są pieniądze: trzeba odbyć kilka sesji diagnostycznych (z wyspecjalizowanym psychologiem, neuropsychologiem lub kimś z tej grupy specjalistów), a potem – z ewentualną diagnozą – udać się do psychiatry, który nie uważa, że ADHD u dorosłej kobiety to wymysł. Koszt to łącznie od kilku grubszych setek do tysiąca z hakiem. Chcę sprawdzić to cholerstwo choćby po to, żeby nie tłuc się po łbie – w przenośni i dosłownie – że mogłam coś zrobić, sprawdzić, ale tego nie zrobiłam. Okaże się, że nie – to będę przepraszać wszystkie osoby, które się jakkolwiek w to zaangażowały. A jeśli okaże się, że tak – to może znów na jakiś czas przestanę dzień w dzień marzyć o zniknięciu.
No comments yet, be first to comment!

Add updates and keep supporters informed about the progress of the campaign.
This will increase the credibility of your fundraiser and donor engagement.
Description
MAM BANALNE MARZENIE
Nie, nie chcę być „dejem” ani epatować „horom curkom” (czy też „horom sobom”). Z dziką rozkoszą sama bym sobie na wszystko zarobiła, tylko że tkwię w impasie.
Ugrzęzłam w bagnie złożonym z:
• nagłego obniżenia statusu mojego zawodu (serdeczne „podziękowania” ślę ogólnoświatowym wydarzeniom lat 2020-2021 – wiadomo za co, oraz m.in. „Gazecie Wyborczej” – za oficjalne pokazanie rok temu środkowego palca wszystkim osobom parającym się korektą, wasza postawa „cudownie” wpłynęła na sytuację na tym rynku);
• znacznego i postępującego nasilenia choroby (pogorszenie ciągnie się już cztery lata) i związanej m.in. z tym niemożności przebranżowienia się;
• braku prawa do świadczeń;
• zablokowania mężowi możliwości zmiany pracy na lepszą, no bo ktoś musi ten cyrk jakoś ciągnąć, a brak nam rezerwy na wypadek choćby miesiąca bez jego dochodów.
Tak więc proszę o „rzucenie grosza wiedźmince” (takiej, która walczy z demonami polszczyzny i z tymi w swojej głowie), udostępnienie zrzutki albo… po prostu zlecenie mi korekty lub redakcji (tak, sama też szukam, tylko… patrz wyżej: pogorszenie sytuacji w branży i nasilenie choroby).
A jeśli masz tylko ochotę mnie kopnąć, to wykaż się uprzejmością i skroluj dalej – i tak nie jesteś w stanie napisać mi nic gorszego, niż sama o sobie myślę (to nie wyzwanie, to mało zabawny fakt).
Moim marzeniem jest móc płacić bieżące rachunki, płacić za wizyty u lekarzy i psychoterapeutki, wykupować leki i do tego czasem coś zjeść. Marzę, by mieć jakiś bufor bezpieczeństwa na utrzymanie siebie i moich zwierzaków (2 koty i kobyła emerytka). Chciałabym uczciwie na to zarabiać, ale mało kto potrzebuje rzetelnego wykonywania zadań takich jak redakcja, korekta czy skład.
Dlatego proszę:
Pomóżcie mnie i moim zwierzakom.
Pomóżcie nam, żebyśmy mogli żyć,
nie tylko wegetować.
Z góry dziękuję za każdą,
choćby najdrobniejszą wpłatę.

There is no description yet.
Create a tracking link to see what impact your share has on this fundraiser. Find out more.
Create a tracking link to see what impact your share has on this fundraiser. Find out more.