Witam.

Nigdy nie myślałem, że dojdzie do takiego momentu, że będę musiał prosić o pomoc finansową.

Jesteśmy normalną rodziną co żyje i ma marzenia. Zawsze chcieliśmy mieć wspólny dom. 3 lata temu to nam się udało. Uzyskaliśmy kredyt hipoteczny na budowę i dobraliśmy kredyt gotówkowy na wykończenie ( wszystko zaczęło drożeć). W raz z małżonką pracujemy na etacie. Mimo kredytu i moich alimentów na dwóch synów z pierwszego małżeństwa dawaliśmy radę żyć a nawet raz w roku wyjechać na wakacje.

Jak zaczęła się inflacja i rosły stopy procentowe powoli nabierałem obaw jak to udźwigniemy. Brałem dodatkowe nadgodziny jak tylko była taka możliwość aby spiąć budżet domowy. Z czasem stopy nabierały takiego tempa, że postanowiłem uciekać ze zmiennych stóp procentowych na stałe. W miedzy czasie musieliśmy wziąć kolejny kredyt na naprawę auta (mieszkamy z dala od miasta i auto jest jedynym środkiem aby dostać się do pracy). Każdy nowy miesiąc był przez nas dokładnie analizowany aby starczyło na wszystko (raty, alimenty i życie). Nie sądziłem, że kiedyś będę musiał wybierać, czego nie opłacić w danym miesiącu, aż do dzisiaj.

Była żona zwiększyła mi alimenty prawie dwukrotnie co jednoznacznie oznacza brak pieniędzy na rachunki. Nigdy się nie uchylałem od alimentów i nie mam zamiaru tego robić. Mam dzieci i muszę na nie płacić! W tej chwili po wszystkich opłatach w budżecie domowym zostaje na całą rodzinę 300zł. Nie jesteśmy w stanie za tyle przeżyć miesiąca tym bardziej, że auto trzeba tankować aby dojechać do pracy (nie dojadę do pracy to nie będzie środków na kredyty i alimenty).

Kredyty i raty jakie mamy dookoła (oprócz hipoteki) będę spłacał jeszcze 3 lata. Jak bym spłacił wcześniej to damy radę się utrzymać i nie zaniedbywać żadnych zobowiązań.

Może to dziwna sytuacja, ale obecna inflacja i podwyższone alimenty nie dają mi szans na przetrwanie.

Bardzo proszę o wsparcie.

Pozdrawiam Daniel