Zawsze byłam przeciwnikiem zrzutek. Uważałam, że to ostateczność, że powinno się zrobić wszystko by samodzielnie opłacić leczenie, diagnozę. Dotychczas udawało mi się, ale ten rok jest pechowy. W wakacje zdiagnozowaliśmy wrzody i astmę. Na diagnozę, leki, suplementy, sprzęt do inhalacji poszło ok 9000 zł. Teraz w kiepskim dla mnie czasie wystąpiły problemy z z zadnią nogą idce z miednicy i tkliwość w okolicy prawo guza biodrowego. Czarek (paszportowo Last Moonlight zwany także Kabanem) to koń który nie kopał choćby nie wiem co się działo. Teraz przy dotyku w tej okolicy próbuje to robić. Znając tego konia 5 lat wiem, że ten ból który odczuwa musi być naprawdę mocny. Niestety w domu nie będziemy w stanie zdiagnozować, co się dzieje. Potrzebne jest badanie scyntygrafem, które wykonuje się w klinice. Badanie jak i transport to kolejne koszta. O ewentualnym leczeniu, którego kwoty nie znamy nie wspominam. 

Koszta wyjazdu:

Transport w obie strony- 2700 zł

Badanie scyntygrafii zadnich kończyn i grzbietu- 2500 zł

Badanie kliniczne- 200 zł

Usg - 220 zł

Jedno zdjęcie rtg - 70 zł

Pobyt z klinice: 120 x 3 = 360 zł

Razem to koszt minimum 6 tys. na samą diagnozę. Kosztów leczenia nie mam, jak oszacować ,gdyż nie znam całkowicie powodu kulawizny.

By opłacić wyjazd sprzedaje cały sprzęt w zaniżonych cenach by jak najszybciej zdobyć kwotę. Niestety przez ''wakacyjny wydatek'' tego sprzętu jest wiele mniej.

Brakuje 2500 na transport- zakładając, że sprzedam cały sprzęt. Chcę by pojechał jeszcze w grudniu gdy ceny paliw nie są aż tak wysokie - po nowym roku zmienia się vat z 8% na 23% wtedy cena transportu drastycznie wzrośnie a przy wynajmowaniu transportu nakłada to ogromne koszty. Wstępnie jesteśmy umówieni na badanie 20 grudnia. Planowany wyjazd do kliniki odbędzie się 19 grudnia a powrót 22.

Zapraszam na ig jak_żyć_z_koniem_kaleką gdzie można na bieżąco śledzić losy Czarka zwanego Kabanem.

Oraz na bazarek na fb.