Kicia ma 11 lat i do niedawna twierdziłam, że jest zdrowym kotem.

Wszystko zmieniło się nieco ponad miesiąc temu - w piękną, słoneczną niedzielę znalazłam ją w przydomowym ogródku - wyglądała bardzo źle, nie dała rady chodzić, słaniała się na łapkach. Był to dla mnie straszny widok - Kicia naprawdę dotychczas nie miała żadnych problemów ze zdrowiem. Traktuję ją jak członka rodziny, codziennie spędzamy razem czas, więc tak nagłe pogorszenie stanu zdrowia było dla mnie szokiem :(

Codzienne wizyty u weterynarza w Białymstoku nie przyniosły diagnozy, Kicię ratowały kroplówki i zastrzyki nakierowane na ośrodkowy układ nerwowy. Wykonano jej badania moczu, krwi, usg jamy brzusznej, wyniki tarczycowe, zmierzono jej ciśnienie - wszystkie wyniki były dobre. Wykonałyśmy też komplet badań w kierunku chorób zakaźnych - wyniki były ujemne. Zalecono nam badanie neurologiczne w Warszawie.

Niestety był to strzał w dziesiątkę - rezonans mózgu pokazał dużą zmianę - o wielkości 1,27/1,10/ 1,66 cm - oponiaka mózgu. Chociaż pan doktor diagnozujący Kicię powiedział, że jest to "najlepsza wiadomość z najgorszych", to nie ukrywam, że bardzo mnie to podłamało. Wygląda na to, że guz rósł razem z Kicią, więc się do niego przyzwyczaiła. Najprawdopodobniej jednak jest zbyt duży - stąd problemy neurologiczne kota. Kicia kwalifikuje się jednak do operacji - jej koszt razem z hospitalizacją to około 4 tysięcy złotych. To bardzo duże pieniądze, zwłaszcza, że dotychczasowa diagnostyka wyniosła już blisko 3 tysiące złotych. Ale z drugiej strony: wycięcie guza może cofnąć jakiekolwiek objawy. Rokowania są bardzo dobre, dlatego nie chcę się poddawać i się nie poddam.

W tej chwili Kicia dostaje leki, które mają charakter paliatywny - nie leczą jej, chociaż poprawiają samopoczucie. Operację zamierzamy wykonać w Całodobowej Klinice Weterynaryjnej Auxilium w Warszawie. Operacja zaplanowana jest na 6 lipca 2020 r.