Całe życie byłam osobą samodzielną i pomagającą innym. Dziś znalazłam się w sytuacji, w której muszę się zwrócić o pomoc. Straciłam wszystko. Doszczętnie spłonął dom rodzinny, w którym na co dzień mieszkałam i cały mój dobytek. Dom rodzinny budowany przez lata przez moich rodziców jako spoiwo Naszej Rodziny, później w trosce i miłości pielęgnowany przez następne pokolenie i naszych przyjaciół. Drewniany dom pod Augustowem do niedawna był moim centrum życiowym. Przeniosłam się z Warszawy w czasie pandemii, i pracowałam zdalnie, ucząc francuskiego i włoskiego. W kilka minut całe moje życie dosłownie legło w gruzach. Pożar, który wybuchł w nocy, strawił wszystko. Cały mój dobytek, bibliotekę i komputery, zaczęte prace i pamiątki. Udało mi się ujść z życiem w piżamie i klapkach na nogach - w jednej ręce wyniosłam psa: Czesława, a drugiej kota: Ryszarda. Mimo wysiłku siedmiu zastępów straży pożarnej (w czym nie pomagał zamarznięty hydrant ppoż i konieczność wożenia wody z jeziora) domu nie udało się uratować i pozostały tylko zgliszcza.

W imieniu swoim, ale i całej rodziny, którą mocno wstrząsnęła ta tragedia, bardzo proszę o pomoc na niezbędne środki do dalszego życia.

Agata Lewulis