am na imię Joanna, mieszkam we Wrocławiu z mężem, dorosłą córką i nastoletnim synem. 12 lat temu przyznano nam mieszkanie z Urzędu Miasta, które własnoręcznie wyremontowaliśmy, pragnąc stworzyć dom dla naszej rodziny. Żyliśmy skromnie na niecałych 50 m2, różnie było raz lepiej ,raz gorzej jak to w życiu. Ale byliśmy szczęśliwi, bo mieliśmy siebie i grono wspanialych przyjaciół oraz wiarę i zaufanie poukładane w Bogu. Mieliśmy swoje miejsce na świecie, gdzie mogliśmy obserwować jak nasze dzieci dorastają i cieszyć się każdą wspólną chwilą spędzoną w rodzinnym gronie. 

Tego lata wydarzyła się tragedia. 17 lipca w naszym mieszkaniu wybuchł pożar, spowodowany zwarciem instalacji elektrycznej. W jednej chwili straciliśmy dach nad głową. Czego nie pochłonął ogień, zniszczyła woda podczas gaszenia pożaru. Mój mąż bardzo to przeżył, prawie wylądował na pogotowiu. Koszty remontu oszacowano na ok. 120 000 zł plus wyposażenie. Nie mamy takich pieniędzy… 

Obecnie pomieszkujemy w salonie u mojego starszego syna i czekamy na przydział mieszkania zastępczego. Mamy dostać inne mieszkanie, podobne do tego, które straciliśmy, ale też wymaga wyremontu, jednak za o wiele mniejsze pieniądze. 

Póki co czekamy na kosztorys prac naprawczych w nowym mieszkaniu. Na pewno będziemy musieli wymienić całą instalację elektryczną, ściany pokryć tynkiem i pomalować oraz zakupić wyposażenie, gdyż praktycznie wszystko, co posiadaliśmy, spłonęło. Będzie nas to kosztowało ok. 70 tys. Nie jestesmy w stanie sami temu sprostać, wciąż jeszcze spłacamy remont sprzed 12 lat. 

Nasz dom zawsze był otwarty dla potrzebujących. Karmiliśmy głodnych, przyjmowaliśmy ludzi bezdomnych i troszczyliśmy się o nich. Teraz sami wołamy do Was o pomoc. Dla nas liczy się każda złotówka. Pomóżcie nam na nowo stworzyć dom, gdzie będziemy mogli nie tylko zamieszkać, ale dalej służyć innym. Dziękujemy za Waszą pomoc i wsparcie ❤