Burasia jest starą kotką, która od zawsze żyła na działkach. Opiekę nad tym stadem przejęłam ponad 3 lata temu. Koty codziennie były dokarmiane, wszystkie wykastrowane, regularnie odrobaczane. Szukałam im też nowych domów.

Pewnego dnia nie przyszła, kolejnego też. Po trzech dniach wróciła, spała cała mokra i brudna w budzie. Ledwo szła i ledwo jadła. Bez problemu udało się ją złapać w klatkę.

Wstępna diagnostyka nie wykazała nic niepokojącego. RTG ok, wyniki krwi też niezłe, zęby w dobrym stanie.

Przez kolejny tydzień burasia ładnie odjadała i odpoczywała w klatce.

Niestety po kilku dniach wszystko się zmieniło, Burka dostała objawów neurologicznych. Chodziła w kółko, miała ogromne problemy z koordynacją, brak reakcji na bodźce z prawej strony pyszczka, przeczulica z lewej, przestała się mnie bać. 

Pojechaliśmy do kliniki na poszerzoną diagnostykę. Badanie tomografem wykazało guza mózgu.

Koszt pierwszych badań to około 300 zł, diagnostyka tomografem i leki to kolejne 1200 zł. Bardzo proszę o wsparcie.

Choć diagnoza okazała się okrutna, to czujemy ogromną ulgę, że Burka wróciła, że udało się ją złapać i swoje ostatnie dni spędzi zaopiekowana lekowo, w bezpiecznym miejscu, nie odczuje głodu i przede wszystkim odejdzie bez bólu.