Przeciętna rodzina, w której zaczyna wygrywać bezsilność... Kiedy jedynym wyjściem, najlepszym wyjściem wydaje się ucieczka do innego świata... Kiedy zawsze walczyłeś dla innych, a czujesz się jak nikt , jak bez użyteczny przedmiot, bo wstyd Ci prosić ludzi o pomoc, przecież jest tylu potrzebujących.. Tym razem zacznę od końca.

Kiedy już nie ma skąd pożyczać, a oddając jedzenie dzieciom, samemu nie ma się co zjeść -tłumacząc że przeciez dieta mi się przyda.. Ogarnia Cie rozpacz. Kiedy rodzina zostaje bez środków do życia, nie ze swojej winy bo przecież głowa rodziny utrzymywala wszystkich, a mama zajmowala się 3 dzieci... W tym małym aniolkiem który od urodzenia przeszedł tak wiele... Julka ma zespół downa, choruje na padaczka i porażenie kończyn, jest po wylewie. Agnieszka walczyła razem z tatą by dziecko mogło "jakoś żyć" Koszta leczenia wiadomo jakie mamy... I wtedy tata, anioł rodziny zachorował.. Agnieszka dzieliła się między swoimi problemami a rodziców, taty nie udało się uratować. I kiedy już była prawie na kolanach pod ciężarem problemów, mąż Agnieszki, ojciec dzieci doznał wypadku w pracy 😭 Ze względu na skomplikowane sprawy prawne związane z wypadkiem rodzina musi skorzystać z pomocy adwokata.

Moje anioły 😇😇 te 15 tys jest zbierane na adwokata który mówi że ta sprawa jest do wygrania jednak jak sami widziecie, tej rodziny już na to nie stać..to co napisze teraz jest druzgocące, ale mam nadzieję że na sznurek ich w tej chwili nie stać...... Pomóżcie mi 🙏