Od ponad 20 lat pomagam zwierzętom. Najpierw w stowarzyszeniu, a od 10 lat na własną rekę. Przez moj dom przewinelo sie juz pewnie z 1000 zwierząt w potrzebie, często w skrajnym stanie fizycznym lub psychicznym, wymagających mnóstwa czasu i energii zanim trafiły do nowych kochajacych domów. Pomagały mi w tym moje dwa psy, które pokazywały skrzywdzonym zwierzętom drogę do szczęścia. Zawsze sobie jakos radziłam i nikogo nie prosiłam o pomoc, ale niestety nadszedl ten czas kiedy nie mam innego wyjscia. W wyniku pandemii moje jedyne dochody z hoteliku dla zwierząt, ktory prowadzę i z ktorych finansowalam rownież dzialaność wolontaryjną, spadły do poziomu ledwie wystarczającego ma pokrycie skromnego życia. Zbiegło się to z czasem chorób moich już leciwych psów. Omarek ma szybko rosnący guz na żebrach do diagnostyki i operacji. Druga sunia Sara ma potworne problemy z zębami i dziąsłami, które też muszą byc natychmiast wyleczone, bo w przeciwnym razie przestaną jej funkcjonować nerki. Psiaki te jako rezydenci bardzo mi pomagały w oswajaniu i socjalizacji innych zwierząt i to zadanie wypełniały cierpliwie i wzorowo. Teraz chcę im podziekować zapewniając najlepszą opiekę w trudnym momencie. Leczenie w specjalistycznych gabinetach jest bardzo drogie. Przewidywany koszt to kilka tysiecy. Sama diagnostyka to niemal 2000 zl. Obecnie sa u mnie jeszcze dwa moje staruszki i dodatkowo 6 psów na tymczasie w tym pies bez łapki i trzy psy bojace sie calego swiata, które uczę zaufania do ludzi i otoczenia i one tez potrzebuja funduszy. Jesli możesz wspomóc mnie i moich oddanych psich pomocników w dalszym ratowaniu zwierząt będę bardzo, bardzo wdzięczna.