Operacja i dalsze badania chorej na nowotwór złośliwy 3,5 letniej Commy
Operacja i dalsze badania chorej na nowotwór złośliwy 3,5 letniej Commy
Our users created 1 233 916 fundraisers and raised 1 372 001 667 zł
What will you fundraise for today?
Updates4
-
Mamy kolejną fakturę... :( za zabieg sanacji jamy ustnej z usunięciem 2 zębów i TK głowy. Z Tomografii wiemy, że Comma miała 2 zęby do usunięcia (te, które pani doktor Paulina z Burka podejrzewała, że są objęte resopcją - tak właśnie było! :(). Wiemy też, że z uszkami wszystko ok (było podejrzenie wstępnego stanu zapalnego uchu - widoczne zaczerwienienie), zatoki też ma czyste - jednej strony to dobra wiadomość, z drugiej - wciąż nie wiemy skąd to chrapanie podczas snu...
No i niestety mamy kolejną fakturę, choć klinika weterynaryjna mocno poszła nam na rękę, z uwagi na naszą współpracę.
Mamy kilka dni na zapłacenie faktury, jednak jesteśmy zmuszeni prosić Was o pomoc, gdyż przy tak wielu kotach, którym nieustannie pomagamy (o wielu nie piszemy, ale odbieramy telefony dosłownie całą dobę) i nikomu nie odmawiamy wsparcia! Niekiedy jest to wsparcie w odszukaniu fundacji, która będzie wstanie pomóc, jeśli sami nie możemy udać się w dane miejsce (nasza "siedziba" mieści się w jednej z podkarkowskich wsi), czasem, nie mając chwili do namysłu, po prostu jedziemy, gdzie trzeba odłowić kota. Wspieramy też merytoryczną poradą, gdy jest to potrzebne. A jest nas tylko dwójka :(
Jeśli możesz pomóc nam w opłaceniu kosztów leczenia Commy, my tych pieniędzy nie zmarnujemy! Po kolejnej wypłacie przekażemy chociaż część środków zebranych na ratowanie kolejnego kota, a po następnej jeszcze kolejnego... I tak aż za Wasze wsparcie w leczenie naszej córci pomożemy kolejnym kotom! Tak działa @Kocie Pogotowie
No comments yet, be first to comment!
Add updates and keep supporters informed about the progress of the campaign.
This will increase the credibility of your fundraiser and donor engagement.
Description
Comma to przeurocza 3,5 letnia kotka, która odrzucona przez matkę, trafiła do nas, gdy miała niespełna 3 tygodnie życia. Od początku skradła nasze serca, jako maleńki, wychudzony kociak.
Na początku 2020 roku, gdy na świecie (i w kraju) rozpętała się pandemia covid-19, otrzymałam diagnozę ciężkiej choroby i rozpoczęłam trudne fizycznie i obciążające psychicznie leczenie. Aleks wiedział, że zainspirowana moim patronem, zawsze stawiam los "braci mniejszych" na pierwszym miejscu. Dlatego zaproponował adopcję kota, a najlepiej w trudnej sytuacji, po przejściach, bym wszystkie myśli i całą energię skupiła na opiece nad stworem. Szukaliśmy odchowanego kota, starszego nawet, by dać mu kochający, bezpieczny dom, jednak otrzymaliśmy wiadomość od karmicielki bezdomniaków, że jedno z niedawno urodzonych w wiejskiej stajni kociąt (dzieci błąkającej się po okolicy kotki) nie jest karmione przez matkę. Na drugi dzień kociak był już u nas.
Pierwsze tygodnie były ciężkie. Mimo wielu nieprzespanych nocy i wstawania do malucha na karmienie co 2-3 h, masowanie brzuszka itp, gdy sama byłam ledwo żywa po chemii i długich wizytach w szpitalu, ku naszemu i lekarzy zaskoczeniu moje wyniki krwi znacząco się poprawiły. Dzięki tej cudownej maleńkiej koteczce moje sesje chemii wreszcie zaczęły odbywać się terminowo (wcześniej każdorazowo odraczane ze względu na kiepskie wyniki krwi i niebezpieczeństwo podania leków w tym stanie). Lockdown i moja choroba sprawiły, że większość czasu spędzałam z Commą w domu, przez co ogromnie się zżyłyśmy. Comma nieodstępowała mnie na krok, a gdy się źle czułam, zawsze kładła się obok mnie, przytulała, puszczała traktor, dzięki czemu znacznie lepiej znosiłam to wszystko.
Dziś, po 3 latach od mojej diagnozy i rozpoczętego leczenia to ona cierpi na tą wstrętną chorobę i teraz to ja muszę jej pomóc.
Zauważyliśmy ok 1,5 roku temu, że Comma wyskubuje sobie sierść w tylnej łapce i że ma tam coś, co wyglądało, jakby coś sobie wbiła. Dostała maść, miejsce zarosło sierścią i problem zniknął na 1,5 roku. We wrześniu 2023 roku znów zauważyliśmy, że Comma się tą łapką interesuje i znów wyskubała sierść. W międzyczasie zmieniliśmy przychodnię, w której leczymy Commę i tam już zrobiono biopsję (nie wyglądało to poważnie), znów otrzymała maść, na kontrolnej wizycie (już u dermatologa) kolejna biopsja, na której pani doktor zaobserwowała podejrzane komórki, choć nie wskazywały na złośliwe. Wypisy z wizyt zamieszczamy poniżej:
Na jednym ze zdjęć widoczna niewielka zmiana na paluszku, z wyskubaną w tym miejscu sierścią.
Ze względu na moją historię zdrowotnę i można powiedzieć naszą paranoję na wszelkie podejrzane zmiany, po konsultacji z panią doktor Julią zdecydowaliśmy się na wycięcie guzka i wysłanie go do histopatologii.
W zaleceniach mieliśmy wykonanie przed zabiegiem badań: echo serca, morfologia, badanie moczu - skany wyników umieszczamy poniżej.
Na powyższym zdjęciu widać zerwany przez Commę szew założony po operacji wycięcia guza.
Niestety wynik histopatologii wykazał nowotwór złośliwy - mastocytoma (na szczęście niskiej złośliwości). Tydzień później Comma otrzymała termin u onkologa, który podał nam opcję dalszego postępowania.
Powyżej wynik histopatologii guza, a poniżej zamieszczam wypis i paragon z wizyty.
- opcja to tzw. nic nie robienie i czekanie, że może nie odrośnie, zakładając, że nie ma już przerzutów (pierwsze to węzły chłonne, dalej śledziona i wątroba). Na tą opcję, z moją historią zdrowotną nie jestem wstanie się zdecydować, gdyż od wyniku histopatologii nie jestem w stanie spać spokojnie...
- Drugą opcją jest wycięcie paluszka, na którym była zmiana, by wycięcie objęło margines błędu (wycięta zmiana nie objęła wszystkich komórek nowotworowych, więc też nie obejmowała marginesu błędu niestety).
Opcja 2+ obejmuje wycięcie paluszka z histopatologią oraz wykonanie cytologii węzłów chłonnych, śledziony i wątroby. Mimo, iż jest to nowotwór niskiej złośliwości, jest jednak złośliwy, a rak wcześnie wykryty jest uleczalny. Dlatego to właśnie na tą opcję się zdecydowaliśmy, by mieć większą pewność, że zrobiliśmy wszystko, by Commę wyleczyć i byśmy mogli spać spokojnie.
Badania krwi przed zabiegiem musieliśmy ponownie wykonać - poniżej dołączamy skan wyników:
Zamieszczamy również wypis z operacji wraz z rachunkiem za zabieg i zlecone dalsze badania:
Ściskamy wszystkie łapki, by wyniki cytologii były negatywne, a histopatologia paluszka potwierdziła, że ten zabieg jest już wystarczający (usunięcia nowotworu z granicą błędu).
Zdjęcie łapki po amputacji paluszka:
Powyżej zamieściliśmy tylko część rachunków z leczenia zmiany na paluszku Commy (np. nie zamieściliśmy rachunku za pierwszą operację - wycięcie samej zmiany), gdyż naszym celem nie jest zrekompensowanie wszystkich kosztów związanych z leczeniem i opieką nad naszym zwierzakiem. Dotychczasowo poniesione koszty, które rozkładały się w przeciągu 2-3 miesięcy byliśmy w stanie opłacić z oszczędności, jednak ostatnie koszty, są ponad nasze siły. Jesteśmy więc zmuszeni prosić o wsparcie w leczeniu naszej ukochanej koteczki :(.
Otrzymaliśmy wyniki histopatologii pobranego materiału z węzłów chłonnych, śledziony i wątroby oraz wyciętego palusza. Palec, śledziona i wątroba - czysto! :) jednak w próbkach z węzłów z 2 na 5 pobranych znaleziono mastocyty, komórki, które mogą rozwinąć się w postać złośliwą, czyli w mastocytomę, z którą mieliśmy do czynienia na paluszku :(.
Skany wyników załączamy poniżej:
W czwartek (08.02.2024) byliśmy z Commą na kontroli onkologicznej, podczas której znów pobrano biopsję, w obrazie której mastocyty wciąż były widoczne :(. Zarówno w materiale badanym w laboratorium, jak i w materiale pobranym na ostatniej wizycie, mastocyty nie wykazywały cech złośliwości. Jednak sam fakt ich obecności napawa nas niepokojem, gdyż w każdej chwili nowotwór może wrócić :(. Kolejna kontrola za 3 miesiące.
There is no description yet.
Create a tracking link to see what impact your share has on this fundraiser.
Create a tracking link to see what impact your share has on this fundraiser.