RAAM - największy wyścig w życiu
RAAM - największy wyścig w życiu
Our users created 1 226 185 fundraisers and raised 1 348 143 314 zł
What will you fundraise for today?
Description
Nie mam pojęcia jak 4800 km jazdy w trybie non-stop zamknąć w 3 zdaniach opisu? Szczególnie kiedy do tego trzeba dołożyć 52.000 m przewyższenia.
Taki przebieg ma jeden z najdłuższych, najtrudniejszych i najbardziej prestiżowych wyścigów ultrakolarskich na świecie. RAAM - Race Across America.
Mam na imię Mikołaj i jestem trzecim Polakiem, który od 1982 roku, zakwalifikował się do tego wyścigu (według mojej najlepszej wiedzy;)). Psim swędem. Jak to się udało? Historia jest tak długa jak droga z Bostonu do Chicago i trochę była opowiedziana tu.
17 czerwca 2023 r. wraz za amerykańskim teamem Dads Honor Ride rozpocznę 7 dniową walkę z czasem i amerykańskimi asfaltami. Jeżeli pamiętasz jeszcze liczbę kilometrów to... tak. Serio. Mamy do przejechania ok 700 km dziennie. Każdego z 7 dni. Tak, rowerem. Na szczęście, jako team, jedziemy w trybie sztafety. Każdy z nas będzie miał więc szansę na sen i odpoczynek. Niemniej co dziennie będę musiał pokonać samodzielnie ok 160-170 km w czasie poniżej 6 godzin. Trasa jest jednak bardzo wymagająca. Do przejechania jest kilkaset kilometrów na wysokości 2000-3000 m nad poziomem morza. Z kolei na wschodnim wybrzeżu do pokonania są Appalachy. Niby niewiele większe od naszych Bieszczad, ale charakteryzujące się ogromna ilością trudnych podjazdów.
Czy to w ogóle możliwe aby w takim czasie skończyć ten wyścig? Ultramaratony rowerowe jeżdżę od 8 lat. Najdłuższy dystans, przejechany bez wsparcia i w zasadzie snu wyniósł 1000 km. Jest więc to możliwe choć bardzo trudne. Czy temu podołam? Będę się starał ze wszystkich sił. W razie czego będę ciągnął łańcuch zębami. A! I zawsze bardzo pomaga doping. Nawet internetowy.
Czy warto mnie wesprzeć w tym wyścigu i dlaczego?
RAAM zdarza się tylko raz. Koszty (o nich poniżej) są po prostu niezwykle wysokie. A za takimi amatorami jak ja, nie stoją żadnego rodzaju organizacje, kluby czy zrzeszenia kolarskie. Sam wyścig, choć absolutnie z najwyższej półki, nie daje się też relacjonować w mediach. Wyobraźcie sobie, że korespondent sportowy musiałby Was zabawiać np. przez dwie godziny bo taka, i większa , może być różnica czasu między finiszującymi zawodnikami. A brak relacji to także kłopot ze sponsorami. Dlatego mogę liczyć tylko na to, że to Wy podzielicie moją pasję i zaangażowanie.
Drugi powód jest znacznie ważniejszy. RAAM, a także inicjatywa Dads Honor Ride, ma charakter charytatywny. Co najmniej połowę zebranych środków chcę przeznaczyć na pomoc psychologiczna i psychiatryczną dla dzieci i ich rodzin. O tym jak to trudna przestrzeń i jak wielkie są potrzeby chyba nie trzeba pisać. W zasadzie każdy z nas ma bliskich, którzy potrzebują takiej opieki i wsparcia. Możemy ich wesprzeć razem.
Koszt uczestnictwa w RAAM (całego zespołu) to ok 200.000-240.000 zł. (czyli o zero więcej niż kwota zbiórki). Na kwotę składa się: wpisowe/rejestracja, wynajem aut, aprowizacja zespołu, koszt hoteli i wiele innych mniejszych i większych wydatków. W moim przypadku to także wcześniejszy przelot do USA i późniejszy powrót wyścigu. Czyli znów dodatkowe zakwaterowanie i wyżywienie. Transport roweru niestety też nie jest gratis (jak w komunikacji miejskiej).
Wiele wydatków staram się zminimalizować i pokryć z własnych środków. Jest jednak gdzieś granica, której przekroczenie przestaje być zaradna oszczędnością a staje się niebezpiecznym cięciem kosztów. Sam dbam o rower, jego regulację oraz serwis, nie korzystam z komercyjnego przygotowania do zawodów czy rehabilitacji po większych treningach. Może wydawać się, że to mało, ale nie. W skali przygotowania do zawodów i samych zawodów to spore koszty.
I na koniec słowo o mnie. Po pierwsze jestem mężem i ojcem. To najważniejsze w moim życiu. Od ponad 20 lat wspieram różnorodną działalność charytatywną. Głównie własną pracą i doświadczeniem. Od 20 lat prowadzę Ośrodek Fundacji Światło-Życie w Warszawie ale także działam na rzecz innych organizacji pozarządowych. Niektórych, po paru latach wspierania, już większych od mojego Ośrodka.3 lata temu zrezygnowałem z dotychczasowej ścieżki zawodowej i od tego czasu pracuję jako specjalista ds. komunikacji i fandraiser dla Stowarzyszenia Hospicjum Domowe w Warszawie.
A czy każdy ultramaraton udaje mi się skończyć z sukcesem? Posłuchajcie sami:)
There is no description yet.
Create a tracking link to see what impact your share has on this fundraiser.
Create a tracking link to see what impact your share has on this fundraiser.
Powodzenia, szerokosci, duzo sily i wytrwalosci w tym co robisz!
Good luck! :)
Powodzenia
Wspieram całym sercem!
Ja też!!!
Powodzenia 😀
Powalczę!