Lepsze życie Festera i Gomeza
Lepsze życie Festera i Gomeza
Our users created 1 260 439 fundraisers and raised 1 445 893 148 zł
What will you fundraise for today?
Updates6
-
W zeszłym miesiącu pochorowały mi się wszystkie futrzaki (prawdopodobnie zatrucie karmą), a co za tym idzie - trzeba było wykonać szereg badań.
Było: badanie kału, badanie krwi, USG u Toli i Borysa, bo objawy były najbardziej widoczne u nich.
Niestety z Boryskiem nie jest najlepiej i czeka nas kolejna seria diagnostyki, a Fester i Gomez muszą przejść echo serca przed sanacją jamy ustnej.
No comments yet, be first to comment!

Add updates and keep supporters informed about the progress of the campaign.
This will increase the credibility of your fundraiser and donor engagement.
Description
Cześć Wsyskim!
Mam na imię Fester, a ten nieśmiały ziomek obok mnie to mój brat, Gomez.
Od września jesteśmy na tymcasie u cioci, która wyciągnęła nas z brudnej piwnicy i pomogła stanąć na łapki.
Możecie spytać – jak to się stało, że takie maluchy znalazły się same w piwnicy?
Nie do końca wiem jak odpowiedzieć, bo byliśmy bardzo mali, gdy to wszystko się wydarzyło i nie wszystko pamiętam. Teraz wydaje się to złym snem.
Na początku nasze życie było naprawdę fajne – razem z mamą i tatą biegaliśmy wśród drzew, ganialiśmy motyle i buszowaliśmy w wysokich, letnich trawach.
Wieczorami rodzice przynosili nam jedzenie, a rankami uczyli nas polować.
Aż pewnego dnia zostaliśmy zupełnie sami. Czekaliśmy aż nasza mama wróci. Minął cały dzień i noc, a ona nie wracała. Taty też nie było.
W następnych dniach rodzice nie wrócili, a my zdaliśmy sobie sprawę, że jesteśmy zdani na siebie.
Bardzo się baliśmy i zaczął doskwierać nam głód. Znaleźliśmy ciemny, ciepły kąt w pobliskiej piwnicy licząc na to, że nic nas nie zaatakuje.
Jednak życie okazało się o wiele trudniejsze, niż przypuszczaliśmy – za dnia na podwórku przeganiały nas wrony, a wieczorami musieliśmy uciekać przed szczurami większymi od nas.
Straciliśmy wszelką nadzieję i już mieliśmy się poddać, gdy pewnego razu nad ranem drzwi do piwnicy otworzyły się i stanęła w nich nasza przybrana mama.
Byliśmy tak głodni, że pomimo strachu daliśmy się spakować do takiej dużej, plastikowej klatki, w której ciocia zabrała nas do domu i nakarmiła, a później zawiozła nas do lekarza.
Przez kolejne kilka tygodni mieszkaliśmy w łazience, bo okazało się, że u cioci są tez inne fajne kotki, a później, gdy już mogliśmy się poznać, zamieszkaliśmy w pokoju. Dostaliśmy własne miseczki, drapaki i prywatne kocyki. WOW!
Nasze przybrane rodzeństwo okazało się naprawdę super i wszystko zaczęło się układać.
Poza jedną rzeczą… zdrowiem. Przez długi czas mnie i Gomeza bardzo bolały brzuszki, Gomez trochę kasłał. Żadne badania niczego nie wykazały i nadal ciocia próbuje rozwikłać tę zagadkę, ale udało się opanować sytuację na tyle, żeby nas zaszczepić i wykastrować.
Teraz jest już prawie dobrze, ale w ostatnich dniach okazało się, że jestem uczulony na kurczaka. Wyobrażacie sobie? Co ja będę teraz jadł ☹
Byłem już na wizycie u dermatologa i ciocia wprowadziła mi dietę eliminacyjną. Efekty są piorunujące. Ciocia mówi, że ceny karmy i wizyt u weta też są piorunujące, ale niczego nam nie odmawia i mówi, żebyśmy się nie martwili.
No, ale ja się jednak martwię ☹
Jestem jeszcze za mały, żeby pójść do pracy, ale chciałbym jakoś dołożyć się do rachunków za jedzenie, żwirek i weta.
Pomożecie?
Dermatog:
Kilka ostatnich rachunków i zestawienie zakupów za ostatnie kilka miesięcy:

There is no description yet.
Create a tracking link to see what impact your share has on this fundraiser. Find out more.
Create a tracking link to see what impact your share has on this fundraiser. Find out more.