Cześć jestem Sobótek i mam trochę ponad 3 tygodnie.

Na szczęście jestem zdrowy. Moja mamusia i ja mieszkaliśmy na ulicy w bardzo niebezpiecznym miejscu. Jestem prawdopodobnie jej pierwszym dzieckiem - jest bardzo młoda....

Bezdomność to straszna rzecz... Miałem szczęście, bo ktoś zadbał abym nie wychowywał się na ulicy w bardzo niebezpiecznej okolicy. Moja mama często chodziła głodna i brakowało jej schronienia przed zimnem. Dziś jestem ogromnie wdzięczny za okazane serce ale wiem, że czeka mnie jeszcze odrobaczenie, odpchlenie, testy i kontrola weterynaryjna. Nie ukrywam też, że chciałbym uzbierać również środki na badanie krwi mamusi, profilaktykę przeciwpasożytniczą i kastrację. Aby już nigdy nie musiała się bać...

Dość jest już tego kociego nieszczęścia wokół. Mam nadzieję, że jak dorosnę ktoś mnie pokocha i zabierze do prawdziwego domu. Tymczasem ślicznie proszę o pomoc w uzbieraniu potrzebnych środków.

Kastracja = Walka z bezdomnością, zbyt wiele kociąt ginie pod kołami samochodów, zbyt wiele nie dożywa nawet roku....

Pomóż fundacji, wpłać chociaż parę złotych.

Jestem zdrowy - mam wielkie szczęście.

Pozdrawiam Was bardzo cieplutko Sobótek z mamusią Sobótką.