Dzień dobry. Z początku czarny koteczek był Czarnulkiem, znaleziony przez Gosie i Łukasza. Będąc u nas(Anita i Łukasz) zmieniliśmy mu imię na Roki. Jak z filmu Rocky Balboa, waleczny i dzielny. Jest przesłodki i bardzo, bardzo mądry. Niestety dwie jego łapki były oskórowane. Co tak naprawdę się stało nikt nie wie. Możemy się tylko domyślać. Od grudnia do teraz są wzloty i upadki, ale sie nie poddajemy. Jeździmy z nim do weterynarza na zmianę opatrunków. Wcześniej na dwie łapki, teraz na jedną. Przednia jest już zagojona, ale jest tez krótsza, co widać na załączonym zdjęciu. Niestety tylna łapka przestała się goić. Razem z naszym weterynarzem podjęliśmy decyzję o przeszczepie. A teraz martwię się nie tylko o operacje i zdrowie Rokiego, ale też o finanse. Już za dwa tygodnie nasza starsza córka przystąpi do Pierwszej Komunii Św. I to na ten wyjątkowy dla niej dzień przeznaczyliśmy nasze oszczędności. Dajemy radę jeździć do weterynarza na zmianę opatrunku raz/dwa razy w tygodniu. Te wizyty opłacamy, Roki je też pełnowartościowe karmy. Potrzebujemy tylko i aż pomocy w przywróceniu pełnego zdrowia dla Rokiego. Potrzebujemy waszej pomocy w opłaceniu przeszczepu, a po nim codziennych wizyt u weterynarza. Koszt tej operacji to 500 zł (taka padła kwota, gdy zapytałam się ile będzie kosztować), na ten moment wizyty kosztują od 50 zł do 150 zł. W zależności czy jest to podstawowa zmiana opatrunku, czy dochodza jeszcze leki. Liczyłam się z kosztami utrzymania jak i opłat weterynaryjnych, ale niestety teraz ta bariera jest dla nas ciężka do przeskoczenia.

Za każdą wpłatę bardzo mocno dziękujemy❤️

Roki z rodziną ❤️