Śmietanka to koteczka specjalnej troski. Osierocona przez kocią mamę, cudem odchowana od maleńkiego, bo ciągle maila jakieś problemy z brzuszkiem. Ostatnie dni ze Śmietanką były bardzo trudne. Malutka w ogóle nie chciała jeść. Nie ciągnęła smoczka, ani nawet kilku kropli mleka. Zaczęła mieć też brzydką kupę (to wiadomość dla tych, co wiedzą, jak ważna jest zdrowa kupka u kociaka). Byłam w panice. W Jeleniej Górze nie ma takich weterynarzy, którzy znają się dobrze na maluchach, a ja przestałam już ogarniać. Wyczerpałam wszystkie swoje umiejętności. Tak naprawdę została mi ostatnia karta przetargowa - nasza najlepsza Lecznica we Wrocławiu - Lecznica Brochów Przychodnia Weterynaryjna Kanwet, która ma szpitalik i genialnie zna się na maluchach, gdzie są nasze najlepsze na świecie lekarki, którym ufam jak mało komu. Więc... wóz albo przewóz. Może jednak Wóz. Przeorganizowalam na tydzień moje życie. W niedzielę w kilka godzin znalazłam opiekę dla Wujka Rudiego i dla Basti, Gang Rudego powędrował na "wakacje" do mojej znajomej, a ja wraz ze Śmietanką jesteśmy we Wrocławiu, w pobliżu naszej lecznicy, gdzie od wczoraj jest ona w najlepszych rękach. Dziewczynka ma tydzień na ogarnięcie się. Koszty? Nie pytajcie! Już wydane jest na dzień dzisiejszy ponad 1300 zł. A to jeszcze nie koniec... Do tego dołączył Szafranek z Gangu Rudego, który zaczął mieć biegunki... Również leczymy się w Kanwecie. Najważniejsze, by wyprowadzić ich na prostą... Liczy się każdy grosz... Dziękujemy za wszelką pomoc!