Każdy z nas ma jakieś marzenia i ja też mam ich wiele. Jednym z nich, którego dotąd nie udało mi się spełnić, jest renowacja OSY. Właściwie to marzenie nie do końca jest moje, a raczej mojej drugiej połówki. Zawsze jest coś ważniejszego, ważniejsze potrzeby, wydatki. Przez jakiś czas zastanawiałam się jak mu pomóc, przeglądając internet trafiłam tutaj. Długo nosiłam się z zamiarem zorganizowania tej zrzutki, ale jak to mówią raz się żyje, a nóż widelec, może ktoś pomoże.

Pewnie zastanawiacie się jaka jest historia tego kultowego skuterka czasów PRL-U. Otóż, mój mąż jako dziesięcioletni chłopak dostał ją w prezencie od wujka ze Śląska, oczywiście był zachwycony. Wujek powiedział: masz chłopcze mnie się już nie przyda, a ty trochę przy niej "podłubiesz i będziesz pędził po bieszczadzkich bezdrożach. Tak na marginesie mąż od najmłodszych lat miał zapędy motoryzacyjne, rozbierał, motorynki, jawki, składał z powrotem. Ciągle się to psuło, trochę pojeździł i od nowa. Jak nie Ursus to WSK, tak już ma. Osa też jeździła ale z wiekiem przestała, no i nie najlepiej się prezentowała. Mąż obiecał sobie, że kiedyś ją odrestauruje, ale zawsze coś innego było ważniejsze. Postanowiłam wziąć sprawy w swoje ręce i jakoś mu pomóc. Tak już wiecie skąd ta zrzutka. Może czas to nienajlepszy z uwagi na pandemię Covid-19, ale może zainteresuje Was historia nasza i OSY.