Cześć, jestem Nadia :) Chcecie wiedzieć skąd się tu wzięłam? Niedawno, kiedy bawiłam się w przedszkolu, bardzo rozbolały mnie nóżki. Noooo i to tak bardzo, że nie mogłam sama chodzić ani nawet na nich ustać, ale nie trwało to bardzo długo. Kilka dni później, kiedy nóżki znowu mnie zabolały, rodzice zabrali mnie do szpitala. Tam dowiedzieliśmy się, że w mojej krewce zamieszkał sobie rak..:( Mam białaczkę ???? Moi rodzice szybko zareagowali i już się leczymy, żeby wygonić z niej tego łobuza, ale będzie to dla nas bardzo długa i kosztowna droga. Leki, które będę musiała zażywać po wyjściu ze szpitala pochłoną wszystkie pieniążki rodziców a ja przecież ciągle jestem ciekawą świata 4-latką, która ma swoje potrzeby, marzenia.. Moja choroba zmusi moich rodziców do zmiany warunków mieszkalnych na takie wolne od zarazków i innych paskudztw. Takie, które łatwo będzie utrzymać w czystości. Słyszałam jak panie, które się mną opiekują mówiły rodzicom, że musi być czyściutko jak w szpitalu, żebym się jeszcze bardziej nie rozchorowała. Zbieramy pieniążki, żeby mi to wszystko umożliwić, żeby pozbyć się tej choroby raz na dobre i żeby rodzice nie musieli być smutni... Przesyłam Wam wszystkim odrobinę uśmiechu, w zamian prosząc o pomoc :) Każdy, nawet najmniejszy gest pomoże mi w osiągnięciu celu i powrotu do zdrowia. Pamiętajmy, że dobro wraca do nas ze zdwojoną siłą ;)