Kochani Przyjaciele, Znajomi i wszyscy Ci, którzy już trochę poznali moje podejście do zwierząt, szczególnie bardzo potrzebujących, a także wszyscy, którym nie jest obcy los zwierząt, zwracam się do Was z prośbą o pomoc w sfinansowaniu leczenia potrąconej kotki. Koszty leczenia kotki już przekroczyły 4,5 tys. zł. To ogromna kwota, która w obecnych czasach bardzo mnie przygniotła.

12 maja br. jadąc przez miejscowość Brwinów wbiegł mi wprost pod koła kot. Kot był ranny. Niestety okazało się, że okoliczni mieszkańcy nie znają tego kota. Zabezpieczyłam kota i zawiozłam go do przychodni w Brwinowie.

Przychodnia wykorzystała moją kompletną niewiedzę jak postępować w takich sytuacjach, a i stan emocjonalny też nie pozwalał mi logicznie myśleć.

Przychodnia została poinformowana, że kot uległ wypadkowi, że jest prawdopodobnie bezdomny i że publikuję na Facebooku informacje o poszukiwaniu właścicieli. Przychodnia, o której mowa ma podpisaną z miastem umowę na taką okoliczność (dowiedziałam się o tym później) co z premedytacją pracownica przemilczała.

O obowiązującej procedurze dowiedziałam się już później od osób, które miały już do czynienia z taką historią i z tą właśnie przychodnią, kiedy zmuszona zostałam do zapłaty za doraźną pomoc rannemu zwierzęciu 960 zł. Kot potrzebował natychmiastowej operacji chirurgicznej, którą kazano zorganizować mi we własnym zakresie. Nigdy nie pozostawiłabym kogoś potrzebującego bez pomocy. Kotka jest po kosztownej operacji, dzięki której może zachować sprawność ruchową. Operacja została przeprowadzona w Klinice przy ul. Powstańców Śląskich 101 w Warszawie.

Jeżeli możecie mnie wesprzeć to bardzo proszę. Z góry Wam bardzo dziękuję za pomoc:)

Ponieważ nie otrzymaliśmy pomocy od wspomnianej „przychodni” podjęłam się samodzielnej opiece nad chorym zwierzęciem. Zrobię wszystko aby kotka wyzdrowiała i znalazła kochających ludzi i dom.

Mirella