Drodzy przyjaciele, znajomi, sąsiedzi i osoby, które trafiły tu przypadkiem.... licząc na darmowe prosecco!

Nasze nowe mieszkanie było kiedyś tylko betonową obietnicą. Stan deweloperski – piękne słowa, które oznaczają, że dostajesz sufit, podłogę i kilka okien. Wszystko inne – od kontaktów po wewnętrzny spokój – trzeba zbudować samemu. I zbudowaliśmy. Wykończyliśmy… podłogi, ściany, kuchnię, a przy okazji także czasami własne nerwy. Znamy na pamięć katalogi, hurtownie, różnice między „ciepłym beżem” a „szampańskim mlekiem” i wiemy, jak wygląda człowiek, który po raz ósmy wybiera baterię prysznicową, a po dziewiątym – już tylko patrzy w dal bujając sie lekko w przód i w tył, w przód i w tył …

I teraz – po tym wszystkim – marzymy o jednym: Weekend. SPA. Szlafrok. Bąbelki.Masaż pleców, które przez 12 miesięcy dźwigały wizję idealnego salonu. Dlatego powstała ta zrzutka.

Zamiast kieliszków, świeczek czy żywej paprotki – możecie dorzucić złotówkę (albo pięć), żebyśmy mogli choć na chwilę uciec od słowa „zabudowa”. Każda wpłata to krok bliżej do jacuzzi, w którym zapomnimy, jak wygląda poziomica i pan Józek - elektryk. 

Dziękujemy, że jesteście. Widzimy się 17 maja – na parapetówce. Mieszkanie gotowe. My… prawie też.

Z wdzięcznością i lekko zaciśniętym karkiem,

Ania & Mateusz

P.S.

Powyższe nie stanowi obietnicy czegokolwiek, a jedynie zachętę do hojnych wpłat – najlepiej proporcjonalnych do rozmiaru naszego zmęczenia.

Zebrane środki mogą zostać przeznaczone na SPA, nowy telewizor albo równie bezsensowny cel, jak np. wsparcie Karola Nawrockiego i zakup bluzy i czapeczki NOW ROCKY.

Życie to wybory.