Moja mama mając 56 lat dowiedziała się że ma raka złośliwego jelita. Był to dla nas szok, bo nie pamiętam, żeby mama kiedykolwiek się skarżyła że coś jej dolega. Choroba nie dawała żadnych objawów. Mama poszła na zwykłe badanie usg do ginekologa i właśnie tam zauważono guza w części odbytnicy jelita grubego. Była to straszna wiadomość. I od tamtego dnia zaczął się koszmar. Prawie z dnia na dzień jej włosy zrobiły się prawie wszystkie siwe. Postarzała się bardzo szybko... Przechodzi w tej chwili chemioterapie. Leczenie trwa już rok. przy pierwszej próbie operacji usunięcia guza, okazało się że jest to niemożliwe. Nowotwór rośnie na kości przy kręgosłupie i jest już duży. Wyłoniono stomie, która po kilku miesiącach zarosła. Potrzeby fizjologiczne to wielki ból dla niej. Lekarze rozkładają ręce, i w żaden sposób nic z tym nie robią. Jedynie leczenie i operacja w prywatnej specjalistycznej klinice może pomóc mojej mamie żyć lepiej. Oboje rodzice są na rencie i nie mamy szans sami uzbierać takiej kwoty, aby mamie dać szansę na lepsze życie. Wierzę w dobrych ludzi i muszę wierzyć że się uda! Pomóżcie, abym nie straciła mamy, a najbliżsi żony i babci! Wnuki są dla niej największym szczęściem, oddała by im wszystko, dosłownie. Zawsze każdemu pomagała, oddawała ostatnie pieniądze, bo twierdziła, że skoro ktoś prosi o pomoc to napewno tego potrzebuje. A ona sobie jakoś poradzi. Teraz los się odwrócił. I to ona właśnie potrzebuje tej pomocy. Razem można zrobić wiele, każdy przysłowiowy grosz to nadzieja, nadzieja na lepsze jutro!