Operacja ratująca życie Kili.

Podczas wczorajszej wizyty Kili u weterynarza na USG wyszedł rak śledziony, guz który może pęknąć w każdej chwili. Kila potrzebuje operacji jak najszybciej. Jej właściciel, Pan Marek jest starszą osobą uwięzioną przez chorobę w mieszkaniu na wysokim parterze kamienicy. Niestety ledwo wystarcza mu na podstawowe potrzeby i leki. Taki wydatek jest zupełnie poza jego zasięgiem. Pisze to w imieniu grupy wolontariuszy wyprowadzających Kilę. Przez lata wyprowadzania jej trzy razy dziennie poznaliśmy ją doskonale. Jest cudna i upartą staruszką, ma już 12 lat. Nikt jak ona nie przeszukuje okolic śmietników w poszukiwaniu rarytasów które usiłuje zjeść jeśli tylko na sekundę spuści się ją z oka. Przepada za jazdą samochodem, dzięki temu wyprawa do weterynarza jest najlepszą przygodą. Jest podkołdernikiem sypiającym ze swoim panem który jest dla niej całym światem, a ona jest nim dla niego. Uwielbia zwiedzać nowe tereny, poleżeć na łące w słońcu, odwiedzać jarmarki (tam ktoś może zgubić jedzenie;)). Ma w sobie ogrom pozytywnej energii i chęci życia. Obiecała że się ogarnie i po operacji już wszystko będzie dobrze.

Jeśli będzie nadwyżka przeznaczymy je na potrzeby Kili, zęby, suplementy wspomagające gojenie ran, jakościowe jedzenie.

Na bieżąco będę wstawiała informacje i wyniki. Z góry bardzo dziękujemy za każdą wpłatę, w imieniu pana Marka i naszym.

Jeśli będziecie chcieli po tym ją poznać i zabrać na spacer nasza grupa zawsze chętnie przyjmie kolejnych wolontariuszy.