id: 59e2hf

Transport Tatusia do Polski

Transport Tatusia do Polski

The organiser verified the description with proper documents.
Fundraiser was disabled by Organiser.

Our users created 1 236 357 fundraisers and raised 1 378 215 878 zł

What will you fundraise for today?
Create fundraiser

Description

Rak / złośliwy nowotwór / przerzuty / ból i cierpienie / niemoc...




Kochani!

Gdy ktoś bliski umiera świat się zawala. W moim przypadku świat ten zawala się ciągle, po trochu każdego dnia! Choć mój kochany Tatuś jeszcze żyje, dzięki pomocy aparatury oraz kroplówek wypełnionych morfiną, lekarze rozkładają ręce, bo nie dadzą mi pewności czy tata wróci choć jeszcze na chwile do sprawności czy to będzie już koniec.. Czy tata będzie w stanie zobaczyć mnie w białej sukni, czy usłyszy kiedykolwiek "tato, w końcu jestem w ciąży", czy uda mu się zostać dziadkiem... 


Bardzo Was proszę o pomoc i udział w zbiórce, która ma na celu  sprowadzenie ciała mojego Taty z Niemiec do Polski, bo wiem, że sama sobie nie poradzę.. 


Tata, jako samotny ojciec nastolatki (decyzją obojgu rodziców była separacja, ponieważ ich związek nie układał się pomyślnie. W ten czas mama zadecydowała się na wyjazd za granicę - Holandia). Między czasie tata dwoił się i troił, abym była szczęśliwa i nigdy niczego mi nie zabrakło, abyśmy mogli żyć nie martwiąc się czy będzie nas stać na podstawowe produkty. Nie było różowo, każdy dzień był dla naszej dwójki wyzwaniem w spłacie kredytu i innych zadłużeń. Ledwo wiązaliśmy koniec z końcem (tata miał dwie prace - pracował od 6:00 rano a wracał ok 22:00, ja również dwie prace (w godzinach 8:00-21:00). W celu poprawienia sytuacji ekonomicznej  wyjechał do Niemczech w 2020 roku. Podczas rutynowego badania w marcu 2021 zdiagnozowano u niego nowotwór złośliwy pęcherza, który niemal natychmiastowo, bo już w kwietniu 2021, został wycięty i zastąpiony jelitem. 

Następnym etapem leczenia była chemioterapia, trwająca od czerwca do września 2021. Ze względu na różne problemy osobiste i zdrowotne nie mogłam Taty odwiedzać tak często jakbym chciała podczas całego leczenia. Choć Tata przeszedł przez chemioterapie w całkiem obcym kraju, na horyzoncie wreszcie pojawiła się iskierka nadziei i w końcu ponownie zaczął żyć pełnią życia mając nadzieje na piękną przyszłość. Obiecaliśmy sobie, że gdy będzie już na prawdę dobrze to polecimy do Tajlandii - bo to było jego marzenie..

Niestety, podczas następnej kontroli, w lipcu 2022 nadszedł kolejny cios -  przerzuty raka (złośliwego) na płuca. Wdrożono leczenie:  operację, kolejną chemioterapię trwająca  od sierpnia do września 2022, a od października do grudnia 2022 immunoterapię. 

Od grudnia 2022 zaczęły się pojawiać nowe symptomy: afazja, problemy z mową, zaplątanie, gubienie myśli. Wizyta u lekarza i kolejna druzgocąca diagnoza: przerzuty raka na mózg. Iskierka zaczęła gasnąć. Teraz również lekarze zadziałali natychmiastowo  - wdrożono radioterapię, immunoterapia miała być kontynuowana. Niestety w lutym 2023 Tata dostał ataku kręgosłupa - transport karetką do szpitala, kolejne badania i następna diagnoza: przerzuty raka na kręgosłup oraz węzły chłonne. W Marcu kolejna operacją - nagły paraliż lewej strony ciała. Ponownie lekarze zadziałali natychmiastowo i postanowili operować. Zoperowano mu rdzeń kręgowy, by mógł mnie jeszcze chwycić za dłoń.. Lekarze niestety przekazali mi informacje po operacji, że rak opanował w dużej części kręgosłup i nie byli w stanie usunąć guzów. Starali się jak mogli jednak mogli usunąć tylko kawałek - zbyt wrośnięte guzy w rdzeń - nieoperacyjne. 

Pomimo wdrożonej radioterapii (stan Taty jest krytyczny. Tylko morfina może mu uśmierzyć ból. Tatuś nie rusza się (nie wstaje z łóżka), tylko leży,  nie je normalnych potraw (tylko czasem wypije troszkę "Fresubin Energy DRINK", który troszkę dodaje sił przy niedożywieniu), czasem majaczy, a czasem mówi z sensem - ale bardzo ciężko jest mu powiedzieć to co chce i bardzo cichutko mówi,  nie jest w stanie funkcjonować sam (nie jest w stanie podnieść nawet kubeczka plastikowego z wodą by mógł napić się przez rurkę. Na chwile obecną lekarze nie mają jednak dobrych wieści, przewidują najgorsze i to w szybkim czasie. 


Gdy otrzymałam telefon z Niemiec, że jest z tatą coraz gorzej, nie zastanawiałam się i wiedziałam, że muszę być przy nim i obecnie jestem, odwiedzam go codziennie w szpitalu Munchen Klinik Bogenhausen. Wspieram go, karmię, pomagam mu, rozmawiam z nim, czuwam, modlę się... Staram się być w tym wszystkim silna by udowodnić Tacie, że ja zawszę będę silna, bo na taką kobietę właśnie mnie wychował i wiem, że jest ze mnie dumny!


Ja walczę i będę walczyć z nim do samego końca! Tata zrobiłby to samo i właśnie ciągle to udowadnia!

Jestem jedyną córką - "córeczką tatusia" Całe życie byliśmy z Tatą dla siebie nawzajem wsparciem, najlepszymi przyjaciółmi, którzy są w stanie dla siebie zrobić wszystko. Dlatego tak ciężko jest mi żegnać się z nim za życia (bo tak się czuję w tym momencie) i to ze względu na panujące przepisy. 


Od momentu stwierdzenia zgonu jest tylko 72 godziny na transport ciała. Jestem sama, nie zarabiam tyle, aby móc udźwignąć te koszty + koszty pogrzebowe. Dlatego też bardzo proszę o pomoc w wsparciu zbiórki - każda, nawet najmniejsza kwota się liczy!

There is no description yet.

There is no description yet.

Location

Download apps
Download the Zrzutka.pl mobile app and fundraise for your goal wherever you are!
Download the Zrzutka.pl mobile app and fundraise for your goal wherever you are!

Comments

 
2500 characters
Zrzutka - Brak zdjęć

No comments yet, be first to comment!