Pomóżmy Tygryskowi żyć / Pomóżmy Tygryskowi żyć
Pomóżmy Tygryskowi żyć / Pomóżmy Tygryskowi żyć
Our users created 1 226 401 fundraisers and raised 1 348 642 068 zł
What will you fundraise for today?
Description
Mojego urlopu w Albanii nie mogę zaliczyć do udanych wakacji :( Miało być pięknie : morze, piasek, słońce i dotąd jeszcze mało odkryty region dla turystów... Jednak zderzenie z rzeczywistością okazało się całkiem inne.. Niestety na tym pięknym piasku, wśród pięknych miejsc , w palącym słońcu : ONE :( Setki, miliony bezdomnych psów :( Wiedziałam jak jest, często na Facebooku widziałam posty z prośbą o pomoc dla psiaków z tamtych regionów. Wtedy sobie myślałam jak można pomagać psom z Albanii skoro w Polsce jest tyle psów w potrzebie ?? Teraz już wiem jak to jest :( Niestety łatwo się mówi z daleka. Będąc tam na miejscu, doświadczając tego osobiście zmienia się całkowicie pogląd :( Bo jak przejść obojętnie, udając, że mnie to nie dotyczy obok psa, któremu żebra można liczyć , który jest bez oka, który biega na 3 łapach bo 4 mu wisi ??? Oczywiście, że nie wszystkie psy są w złym stanie, ale niestety większość :( To już nie ta Albania z katalogów biur podróży :( I tak na mojej drodze stanął ON :( Usłyszałam wycie w pierwszą noc , nie zasnęłam :( odsypiałam na drugi dzień na plaży. W kolejną noc podobnie :( Rano poszłam szukać. Nie spotkałam. Siedząc wieczorem na balkonie hotelowego pokoju moim oczom ukazał się pies . Od razu pobiegłam na dół. Koczował na hotelowym parkingu obok hotelu w którym byłam. Obraz jaki mi się ukazał zapamiętam do końca życia :( Duży pies, w fatalnym stanie fizycznym ,w oczach : przepraszam , że żyję :( Pies łagodny, bojący się nagłych ruchów :( Wtedy odszedł. Kolejna noc była dla mnie ciężka. Rano akcja : wyniesienie misek oraz jedzenia z hotelowej restauracji . Poszłam szukać , po przejrzeniu wszystkich krzaków na parkingu znalazłam :) Bał się podejść , podszedł dopiero jak poczuł jedzenie. Chodziłam do niego trzy razy dziennie do końca mojego pobytu. Codziennie czekał. Pił jakby nie pił nigdy ( na parkingu nie miał dostępu do wody ani jedzenia) :( Niestety żywił się tym co znalazł w śmieciach wywalonych na około parkingu . Wychodził na szukanie jedzenia w nocy, jak nie było ludzi. Niestety wychodził na ulice obok parkingu, gdzie jeździło wiele aut .O tragedię ciężko nie było :( Przez cały pobyt myślałam jak mu pomóc ?Co zrobić ? Co z nim będzie jak wyjadę ? Obiecałam mu, że pomogę . W ostatni dzień udało mi się nawiązać kontakt z osobą z Polski, która mieszka w Albanii. Ona pokierowała mnie do fantastycznych ludzi, którzy pomogli biednym istotom z tych rejonów :) I tak pojawiła się nadzieja , że dotrzymam słowa i pomogę :) Dostałam kontakt do fantastycznego miejscowego weterynarza z ogromną empatią do zwierzaków :) Napisałam, odezwał się natychmiast. Akurat był na urlopie. Gdy tylko wrócił pojechał na hotelowy parking i zabrał psa do lecznicy :) Tygrysek ( bo tak go nazwałam) już w pierwszy dzień został zbadany przez doktora. Z lecznicy trafił do Domu Tymczasowego. Na kolejny dzień przeszedł szereg badań. Miał zrobiony test. Okazało się, że jest chory :( I niestety trzeba go wyleczyć aby później można było zaszczepić (szczepienia są potrzebne do wyrobienia paszportu ). Leczenie kosztowne , jednak na tym etapie nie mogłam zrezygnować. Gdyby trafił z powrotem na ulicę bez leczenia umierałby w potwornych męczarniach :(( Koszty sprowadzenia go do Polski są bardzo duże, jednak nie mogę się zawrócić. Obiecałam Tygryskowi, że pomogę ,dałam słowo ! Sama jednak nie dam rady, stąd ta zbiórka . Proszę z całego serca o pomoc tych, dla których nie ma znaczenia miejsce z jakiego pochodzi cierpienie. Nasze drogi miały się zejść. W Jego i w swoim imieniu PROSZĘ WAS O POMOC
Niestety w Albanii co jakiś masowo truje się bezdomne zwierzęta, większość z nich nie dożywa nawet roku :( Smutny jest tam los zwierząt :( Dlatego cieszę się, że Tygrysek stanął na mojej drodze i wierzę, że mu wspólnie pomożemy :)
Koszty :
paszport 165 euro
pobyt w Domu tymczasowym 5 euro za dzień czyli 150 euro (Tygrysek musi być miesiąc na kwarantannie)
leczenie 430 euro
transport ok.500 euro
pierwsza wpłata dla Tygryska :)
Tygrysek w domu tymczasowyym . Codziennie jeździ do niego weterynarz i podaje leki.
English below:
Mojego urlopu w Albanii nie mogę zaliczyć do udanych wakacji :( Miało być pięknie : morze, piasek, słońce i dotąd jeszcze mało odkryty region dla turystów... Jednak zderzenie z rzeczywistością okazało się całkiem inne.. Niestety na tym pięknym piasku, wśród pięknych miejsc , w palącym słońcu : ONE :( Setki, miliony bezdomnych psów :( Wiedziałam jak jest, często na Facebooku widziałam posty z prośbą o pomoc dla psiaków z tamtych regionów. Wtedy sobie myślałam jak można pomagać psom z Albanii skoro w Polsce jest tyle psów w potrzebie ?? Teraz już wiem jak to jest :( Niestety łatwo się mówi z daleka. Będąc tam na miejscu, doświadczając tego osobiście zmienia się całkowicie pogląd :( Bo jak przejść obojętnie, udając, że mnie to nie dotyczy obok psa, któremu żebra można liczyć , który jest bez oka, który biega na 3 łapach bo 4 mu wisi ??? Oczywiście, że nie wszystkie psy są w złym stanie, ale niestety większość :( To już nie ta Albania z katalogów biur podróży :( I tak na mojej drodze stanął ON :( Usłyszałam wycie w pierwszą noc , nie zasnęłam :( odsypiałam na drugi dzień na plaży. W kolejną noc podobnie :( Rano poszłam szukać. Nie spotkałam. Siedząc wieczorem na balkonie hotelowego pokoju moim oczom ukazał się pies . Od razu pobiegłam na dół. Koczował na hotelowym parkingu obok hotelu w którym byłam. Obraz jaki mi się ukazał zapamiętam do końca życia :( Duży pies, w fatalnym stanie fizycznym ,w oczach : przepraszam , że żyję :( Pies łagodny, bojący się nagłych ruchów :( Wtedy odszedł. Kolejna noc była dla mnie ciężka. Rano akcja : wyniesienie misek oraz jedzenia z hotelowej restauracji . Poszłam szukać , po przejrzeniu wszystkich krzaków na parkingu znalazłam :) Bał się podejść , podszedł dopiero jak poczuł jedzenie. Chodziłam do niego trzy razy dziennie do końca mojego pobytu. Codziennie czekał. Pił jakby nie pił nigdy ( na parkingu nie miał dostępu do wody ani jedzenia) :( Niestety żywił się tym co znalazł w śmieciach wywalonych na około parkingu . Wychodził na szukanie jedzenia w nocy, jak nie było ludzi. Niestety wychodził na ulice obok parkingu, gdzie jeździło wiele aut .O tragedię ciężko nie było :( Przez cały pobyt myślałam jak mu pomóc ?Co zrobić ? Co z nim będzie jak wyjadę ? Obiecałam mu, że pomogę . W ostatni dzień udało mi się nawiązać kontakt z osobą z Polski, która mieszka w Albanii. Ona pokierowała mnie do fantastycznych ludzi, którzy pomogli biednym istotom z tych rejonów :) I tak pojawiła się nadzieja , że dotrzymam słowa i pomogę :) Dostałam kontakt do fantastycznego miejscowego weterynarza z ogromną empatią do zwierzaków :) Napisałam, odezwał się natychmiast. Akurat był na urlopie. Gdy tylko wrócił pojechał na hotelowy parking i zabrał psa do lecznicy :) Tygrysek ( bo tak go nazwałam) już w pierwszy dzień został zbadany przez doktora. Z lecznicy trafił do Domu Tymczasowego. Na kolejny dzień przeszedł szereg badań. Miał zrobiony test. Okazało się, że jest chory :( I niestety trzeba go wyleczyć aby później można było zaszczepić (szczepienia są potrzebne do wyrobienia paszportu ). Leczenie kosztowne , jednak na tym etapie nie mogłam zrezygnować. Gdyby trafił z powrotem na ulicę bez leczenia umierałby w potwornych męczarniach :(( Koszty sprowadzenia go do Polski są bardzo duże, jednak nie mogę się zawrócić. Obiecałam Tygryskowi, że pomogę ,dałam słowo ! Sama jednak nie dam rady, stąd ta zbiórka . Proszę z całego serca o pomoc tych, dla których nie ma znaczenia miejsce z jakiego pochodzi cierpienie. Ten pies potrzebuje pomocy i wierzę, że tak miało być. On miał stanąć na mojej drodze
There is no description yet.
Create a tracking link to see what impact your share has on this fundraiser.
Create a tracking link to see what impact your share has on this fundraiser.