Witam wszystkich serdecznie, jestem Mieciu - w domku mówią do mnie "Szef".... Mam siostrę Zosie oraz Kicie i Brata Florka... Mama mówi, że niedługo będzie jeszcze jeden maluch, bo mu zimno i nie ma gdzie spać... Jest jeszcze Julian i Princeska, to takie fajne pieski... Ale ja nie o tym... Zawsze byłem grzecznym i pogodnym kotkiem, nie chorowałem ale niestety miesiąc temu bardzo źle się poczułem.... Nie chciałem jeść, pić, bawić się... Chowalem się w łazience, bo bardzo bolał mnie brzuszek i nie mogłem się załatwić. Moje życie zawisło na włosku, a ja otarłem się o śmierć, chociaż tak bardzo pragnę dalej żyć. W kilka dni posypało się wszystko. Bardzo Was proszę pomóżcie mamie aby mogła zapłacić Panu Doktorowi za to, że mnie uratował ..... Dziękuje wszystkim - moim małym kocim serduszkiem.... Mieciu Szef...

Kiedy Mieciu trafił do kliniki zrobiono szereg badań, w końcu stwierdzono niedrożność jelit. W jelitach znajdowała się narośl, kot musiał być natychmiast poddany operacji. Koszt leczenia to ponad 1500 zł, taka suma jest dla mnie bardzo duża. Jestem osobą posiadającą wiele zwierząt. Dokarmiam i przyjmuję na dom tymczasowy koty bezdomne. Uratowanie życia mojego kota było dla mnie priorytetem, ale jak odmówić kotom na ulicy posiłku? Muszę spłacić dług w lecznicy, dług, którego wartość to życie mojego ukochanego kota... Błagam, pomóżcie mi spłacić chociaż część tej - kolosalnej dla mnie - kwoty za jego leczenie. Będę ogromnie wdzięczna za każdą, choćby najdrobniejszą wpłatę.