Pilna operacja - zbieramy na miesiąc opieki dla moich chorych braci
Pilna operacja - zbieramy na miesiąc opieki dla moich chorych braci
Our users created 1 226 301 fundraisers and raised 1 348 423 725 zł
What will you fundraise for today?
Updates1
-
Zakładając zbiórkę byłam przekonana, że nie uda mi się zebrać więcej niż 3000zł. Dzięki tak wspaniałym ludziom jak Wy bliźniaki pojadą na turnusy a mama będzie mogła w końcu zadbać o swoje zdrowie(i duszę). Pozdrawiamy serdecznie i z całego serca dziękujemy za okazane wsparcie.
Nadwyżka że zbiórki zostanie przeznaczona na marihuanę medyczną dla Bartosza.
No comments yet, be first to comment!
Add updates and keep supporters informed about the progress of the campaign.
This will increase the credibility of your fundraiser and donor engagement.
Description
Moja mama Halina, ma 62 lata. Jest cudowną matką i babcią. Samotnie wychowuje dwóch dorosłych, niepełnosprawnych synów. Czeka na operację kolana (endoproteza) , ma chore serce (wypadanie zastawki mitralnej), nadciśnienie, jest diagnozowana w kierunku reumatoidalnego zapalenia stawów. Od 3 lat jej życie to ciągły ból, wstanie z łóżka zajmuje jej 15 minut. Dopiero po połknięciu garści leków (w tym tramadol) jest w stanie jakoś funkcjonować. Mama całe życie miała "pod górkę", mimo to jest niepoprawną optymistką, która swoim podejściem do życia zawstydziłaby niejedną osobę, a siłę i hart ducha można czerpać od niej garściami.
Wychowywała się w domu dziecka i żeby stamtąd uciec, zaczęła studiować na AWF-ie. Bardzo chciała ukończyć studia, nieźle się uczyła, ale na trzecim roku zaszła w ciążę i na tym jej kariera studentki się zakończyła. Jako samotna matka z dzieckiem również nie miała łatwo. Tułała się po znajomych, bo dom dziecka nie zapewnił jej mieszkania i nie miałyśmy się gdzie podziać. Ale mama jest zawzięta, załatwiła mieszkanie, poznała mężczyznę i żyła z nim, póki on nie zaczął nadużywać alkoholu. W końcu została sama z pięciorgiem dzieci. Radziła sobie, jak mogła, byliśmy zadbani i zaopiekowani. Dawała nam mnóstwo wsparcia i miłości. Nasz dom był zawsze otwarty, przewijał się przez niego ogrom ludzi, zarówno tych którzy nam pomagali jak i tych, którzy tej pomocy potrzebowali. Często powtarzała: "Jak mnie wyrzucą drzwiami, to wejdę oknem", a wszystko dla nas, byśmy nie mieli tak jak ona w dzieciństwie. Teraz jesteśmy już dorośli, pracujemy, mamy własne rodziny, a mama została sama z bliźniakami. Staramy się pomagać, jak możemy, ale potrzeby są zbyt duże i czasami musimy prosić innych o pomoc.
Kiedyś ktoś powiedział, że każdy ma taki krzyż, jaki jest w stanie udźwignąć. Myślę, że niewiele osób byłoby w stanie dźwigać krzyż mojej mamy. Myślę również, że ona sama nie ma siły już go dźwigać, dlatego powstała ta zrzutka.
A teraz do rzeczy. MAMA CZEKA NA OPERACJĘ KOLANA, która prawdopodobnie odbędzie się w lipcu. Czemu prawdopodobnie? Ponieważ nie wiadomo, czy uda się zebrać pieniądze na turnus rehabilitacyjny bliźniaków i zapewnić im opiekę na czas jej rekonwalescencji. Do tej pory, co roku zbieraliśmy całą potrzebną kwotę dzięki pomocy zaprzyjaźnionych firm i fundacji. Jednak w tym roku przez panującą pandemię tego wsparcia nie otrzymamy, większość z nich sama zmaga się z brakiem środków oraz walczy o utrzymanie siebie i swoich pracowników.
Obawiam się, że bez operacji mama nie będzie w stanie opiekować się synami. Ostatnie miesiące mocno dały jej w kość. Była z bliźniakami 24 godziny na dobę. Dźwigała, przewijała, karmiła, kąpała, chodziła na spacery. Teraz już nie jest w stanie chodzić, jedno z kolan całkowicie odmówiło posłuszeństwa. Opuchlizna jest tak duża, że nie jest w stanie założyć spodni, a stanu zapalnego nie da się już zlikwidować w żaden dostępny sposób. Silne leki przeciwbólowe, które mama zażywa każdego dnia powodują wiele działań niepożądanych.
Bartosz, mój brat, ma 24 lata, ale jego rozwój zatrzymał się na poziomie malutkiego dziecka. Choruje na porażenie mózgowe i padaczkę. Nie chodzi, nie siedzi, wymaga pomocy drugiej osoby w każdej, nawet najprostszej czynności. Miał również zespół tętnicy krezkowej górnej, przez który był dwa razy operowany i spędził w szpitalu kilka tygodni. Operacje i napady padaczki pozostawiły po sobie trwały ślad w postaci nasilonej spastyki i spadku umiejętności psychoruchowych. Po operacjach Bartosz przestał mówić, cieszyć się, nie było z nim kontaktu. W ciągu ostatnich miesięcy Bartek miał kilka napadów, a ostatni był tak mocny, że myśleliśmy, że go nie przeżyje.
Ale Bartosz to twarda sztuka, jak mama, i nie poddaje się bez walki.
Mimo tych wszystkich niedogodności jest bardzo pogodny i uśmiechnięty i bardzo, ale to bardzo, chce tutaj z nami być.
Jakub, brat bliźniak Bartka ma autyzm. Funkcjonuje całkiem nieźle, ale jego rozwój umysłowy zatrzymał się na etapie
6-letniego dziecka. Ma świetne poczucie humoru i bywa bardzo kochany, ale miewa też gorsze dni i wtedy lepiej schodzić mu z drogi. Są chwile, kiedy bywa bardzo agresywny, bije wtedy mamę, często również tym, co ma pod ręką. Zazwyczaj się uspokaja i przeprasza, ale zdarza się, że musi przyjechać pogotowie i dać mu zastrzyk uspakajający. Mimo to wszyscy go kochamy i rozumiemy, że to jest silniejsze od niego, że on nie potrafi inaczej, ale czasami zadaję sobie pytanie, co będzie, gdy opamięta się za późno. Jakub ma 180 cm wzrostu i 125 kg wagi, choruje na hiperinsulinizm, nadciśnienie i ma hipoplazję nerki. Na co dzień uczęszcza do Centrum Aktywizacji Zawodowej i Społecznej i tam uczy się nowych umiejętności oraz panowania nad swoimi emocjami.
Aby mama mogła iść na konieczną dla niej operację, bracia MUSZĄ WYJECHAĆ NA TURNUS REHABILITACYJNY. Kwota, która jest na to potrzebna przekracza możliwości finansowe naszej rodziny.
Dwa turnusy × dwie osoby (plus opiekunowie) to koszt ok.14000 zł. Może gdybyśmy wcześniej zaczęły, udałoby się uzbierać chociaż część potrzebnych środków, ale żadna z nas nie przypuszczała, że odmrożą w tym roku takie wyjazdy.
Nie liczę na to, że uda nam się zebrać całość, ale jest to nasza jedyna nadzieja.
eśli ktoś wytrwał do końca to chciałabym podziękować i prosić o udostępnienie tej zbiórki. Każda wpłacona złotówka przybliża nas do celu. Z całego serca dziękuję za wsparcie.
"Ciągle jeszcze istnieją wśród nas anioły. Nie mają wprawdzie żadnych skrzydeł, lecz ich serce jest bezpiecznym portem dla wszystkich, którzy są w potrzebie. Wyciągają ręce i proponują swoją przyjaźń."
There is no description yet.
Create a tracking link to see what impact your share has on this fundraiser.
Create a tracking link to see what impact your share has on this fundraiser.
Choć nie znam Waszej mamy to pomoge bo jestem w podobnej sytuacji (mam jedno jeszcze małe dziecko niepełnosprawne) , ale wiem ile mnie pracy kosztuje , dlatego Wasza Mama jest superbohaterką 😘
Dobroć dawana innym, zawsze do nas powraca. Życzę by do Pani rodziny wróciła z całą mocą. Z całego serca dziękujemy za wsparcie i mam nadzieję, że niebawem będziemy mogli się w jakiś sposób odwdzięczyć. Trzymam kciuki za Panią i dzieciaczki i życzę tyle siły i wytrwałości ile ma moja mama.
Mała cegiełka ode mnie ! Oby się udało ! Trzymam kciuki !
Z całego serca dziękujemy ❤️ Wierzę, że się uda
Trzymam kciuki!
❤️ Dziękujemy
Trzymam kciuki żeby wszystko się udało!! Dużo zdrowia i wytrwałości życzę!! Pozdrawiam i przesyłam uściski
Dziękujemy ❤️ przyda się jedno i drugie, oczywiście mamie, bo ja mam tego aż nadto( przynajmniej na razie)