Kolejne pięć misiów dziś trafiło pod moją opiekę.

Opowiadając Wam o nich pokażę ogromny kawał sku*wysyństwa.

Przepraszam za słownictwo ale nie umiem inaczej.

Misie zostały znalezione w biały dzień na terenie kościoła w Nisku.

Tak, dobrze czytacie :)

Dostały na wyprawkę piękne małe pudełeczko i jakieś szmaty rzucone na jego dno.

Zauważyła oraz zaczęła szukać im pomocy aż jedna osoba :)

Osoba, która w Nisku była przejazdem na weselu.

Piękna znieczulica prawda ?

Teraz parę słów o misiach....

Świerzb w uszach, zaropiałe pysie, kręgosłupy na wierzchu, pchły....

trzy jedzą same, ale widać, że to dla nich nowość, dwa trzeba karmić z butelki ...

Jak tak można ??!!

Jak można być takim zwyrolem bez serca ?

Ile zagrożeń na nie czekało pod tym kościołem ?

a co gdyby tylko ktoś rzucił im tylko jedzenie?

te dwa niejedzące nie miały by szans ..

Ważne że problem z głowy a kocica następne maluchy przyniesie dopiero na jesień !

Niech Cię prąd kopnie ich pseudo właścicielu !

Nie liczę jeszcze kosztów, ale wiem że będą ogromne.

Nie miałam na razie w planach takiego stada maluchów ...ale maluchy to akurat koty, którym nie umiem odmówić, bo wiem, że nie mają 1% szansy na przeżycie.

Tu nigdy nie ma czasu czekać na cud, szukać dla nich miejsca, tu zawsze trzeba działać, bo każda chwila zagraża ich życiu.

Proszę o wsparcie i udostępnienia <3