Jerry jest pod moją opieką od 2011 roku. Kiedy go znalazłam na polnych drogach, był wygłodzony, zarobaczony, zapchlony, brudny i wycieńczony. Weterynarze ocenili, że błąkał się przez około trzy tygodnie. Udało mi się stworzyć mu dom i opiekę, dzięki której przeżył kolejne 13 lat. W tym czasie miał różne zabiegi i operacje, ale dzięki stałej profilaktyce, zawsze z wychodził z nich cało. Raz przy okazji badania RTG okazało się , że Jerry ma w ciele około 5 śrutów. Mimo to zawsze był twardy i idzie z nimi dzielnie przez życie, bo poza przypomnieniem o jego smutnej historii na początku życia, nie są dla niego ciężarem. Od kilku miesięcy ma zmianę - guza na wątrobie i jego operacja to jedyna szansa na ratowanie życia. Opis badania USG dodaję do zrzutki. Jerry jest zapisany na zabieg na przyszły tydzień. Nie może dłużej czekać, bo od tygodnia jest już słaby. Bardzo chciałabym mu pomóc, ale całkowita kwota zabiegu jest za duża na moje dzisiejsze możliwości, dlatego proszę o pomoc.