I znowu potrzebujemy pomocy. Znów dzieje się coś, na co nie zasługujemy. Na co powoli brakuje sił, nie wspominając o kwestiach finansowych.

Moja mała Mika, która przecież nie miała cierpieć, która miała być zdrowa, która miała żyć szczęśliwie ze stadem jest chora. Chorób w stadku mamy, mieliśmy dużo, ale nigdy z tak mocnymi objawami fizycznymi na których widok łamie się serce.

Mika oprócz nowotworu złośliwego, musi dźwigać jeszcze zapalenie ucha środkowego. W swoim najgorszym momencie, nie chodziła, praktycznie się nie ruszała, nie miała siły. A kiedy już je znalazła i próbowała, to kręciła się w kółko bądź przewracała. Noce były szczególnie trudne.

Wprowadziliśmy leczenie, Mika dzielnie przyjmuje sporo leków, w tym zastrzyki. Jest lepiej, ale to nie jest stan który możemy określić ,,komfortem życia". Mika ma siły aby promować chodzić, czy poruszać się, ale upośledzenie układu nerwowego nie pozwala jej na to. Każda próba mimo wszystko kończy się przewracaniem, kręceniem w kółko, rolowaniem.

Jest to okropny widok, przez pierwsze dni jej pogorszenia, płakałam dając leki. Wiedziałam że muszę je podać, ale bałam się ją zobaczyć.

Mika mieszka w większym transporterku, bo jedynie tam jest bezpieczna, do tego dzięki małej przestrzeni błędnik aż tak nie szaleje.

Ale nie chcę dla niej takiego życia. Chce żeby znów mogła zaznać kawałek króliczego życia. Słyszałam wiele razy żebym ją uspała, ale nie zrobię tego. Dlaczego? Bo Mika chce walczyć, a ja będę walczyć razem z nią.

Jest opcja na lepsze, bardziej komfortowe życie.

Wyszywanie kanałów słuchowych. Koszt zabiegu jest spory, szczególnie jak na 16 latke bez stałej pracy. Ale tylko dzięki temu obecnie może być lepiej. Nie odpuszczę dopóki nie wykorzystam wszystkich możliwości walki, to jeszcze nie czas na odejście.

Chcemy walczyć, ale potrzebujemy waszej pomocy.

Koszt zabiegu to ok. 1200zł, trzeba jeszcze uwzględnić leki, oraz wizyty kontrolne.

Prosimy o nawet najmniejszą kwotę, bo każda przyczynia się do możliwości lepszego życia Miki 🤍