Leżał umierający na oczach gości i nikt mu nie pomógł
Leżał umierający na oczach gości i nikt mu nie pomógł
Our users created 1 232 246 fundraisers and raised 1 366 492 965 zł
What will you fundraise for today?
Description
AKTUALIZACJA:
Zoranowi grozi amputacja łapy!!!!
Co u Zorana? Tragiczne informacje przeplatają się z ekscytującymi nowinami.
Okazało się, że straszne rany po pogryzieniu to ledwie wierzchołek jego problemów. Zabraliśmy w czwartek Zorana do Chalkidy. Weterynarze ocenili, że rany dobrze się goją i dostaliśmy zalecenie, że musimy kontynuować antybiotykoterapię. Zoran został wykastrowany.
Potem zrobiliśmy Zoranowi badania krwi, w których wyszła potężna anemia. To po Zoranie widać: ma brzydkie futro i jest bardzo chudy. Do tego straszny stan zapalny. Weterynarze od razu zaczęli podejrzewać FIV. Wykonaliśmy testy, na szczęście FIV i FELv ujemne.
Potem przyszedł czas na zobaczenie starego złamania Zorana. I okazało się, że stan jego łapy to tragedia. Zoran ma stare, bardzo bolesne zwichnięcie. To oznacza, że ten kot przez co najmniej miesiąc żył w strasznym bólu: z powodu pogryzień, z powodu zwichnięcia, a jego organizm powoli się już poddawał.
Zalecenia weterynarzy z Chalkidy: amputacja łapy. Dla mnie cios. Taki młody kot i od razu amputacja? Ale skontaktowałam się z Martą z cudownego Zakotane, które nas wspiera i dziewczyny są w stanie przejąć Zorana i zawalczyć o jego łapkę.
Nie ma wątpliwości, że Zoranowi kończył się czas na ulicy. Gdybyśmy go nie zabrali, możliwe że dzisiaj by już go nie byłoby. Odszedłby w strasznych męczarniach, najpewniej przez sepsę.
Dziękujemy za wsparcie naszej zbiórki, bardzo nam pomogliście. Niestety zebrana kwota nie pokrywa wszystkich naszych zobowiązań: wykonaliśmy Zoranowi testy, badania krwi, kilka zdjęć RTG i wyrobiliśmy paszport, wykupiliśmy leki (przeciwbólowe, przeciwpasożytnicze, antybiotyki). Kastrację finansowały dziewczyny Zakotane. Zoran je jak smok, dostaje suplementy, co dużo kosztuje. A kiedy przywieziemy go do Polski, musimy zawieźć Zorana do Poznania (ze Śląska).
Dlatego będziemy bardzo wdzięczni za wsparcie naszej zbiórki, tak byśmy mogli ratować kolejne kocie nieszczęścia.
Dlaczego ratuje bezdomne z Grecji?
Niedawno zadzwonili do mnie turyści z Polski, że godzinę drogi od nas bytuje poraniony kot, który ma problem z poruszaniem się, ma za to sączące się rany. Chcieli pomóc, więc poinstruowaliśmy ich co mogą zrobić (złapać kota i zawieźć do najbliższej kliniki weterynaryjnej - ponad godzinę drogi od nich). Bez transportera akcja łapania się nie udała, turyści wyjechali, kot został.
Kot był kawał drogi od nas, ale po opisie wiedziałam, że bez pomocy nie ma szans na przeżycie. Kot żył w miejscowości turystycznej, w stadzie bezdomnych, chudych psów i kotów, koczujących wokół tawerny. Na miejscu nie ma fundacji, schroniska czy weterynarza – kogokolwiek, kto mógłby mu pomóc. Jedyną osobą, która przejmowała się losem kota (poza turystami z Polski, którzy byli gotowi wziąć akcję pomocy na siebie), była przemiła Greczynka Penelopa. Próbowała je dokarmiać, ale nie miała możliwości zawiezienia kota do kliniki weteryjnej.
Penelopa naraziła się dla nas, prosząc byśmy weszli na teren tawerny, gdzie leżał kociak. Mimo, że na zewnątrz było mnóstwo Klientów, nikt nie zwracał uwagi na umierającego kota. Dopóki nie zaczęliśmy go łapać: wtedy kilka osób martwiło to, czy kot na pewno jest bezdomny i czy czasem nie zabieramy kota właścicielskiego.. Ale to, że umierał na ich oczach, nie robiło na nich wrażenia.
Zabraliśmy kota do siebie, dokładnie oczyściliśmy ranę i okazało się, że jest bardzo dotkliwie pogryziony w kilku miejscach (ma co najmniej 5 głębokich ran), dosłownie wylewała się zniego ropa i sączyła krew, a podobno chodził tak przez MIESIĄC. Niestety to wysoce prawdopodobne, bo wylizał sobie sierść z podbrzusza i uda: najpewniej z powodu bólu.To cud, że nie dostał jeszcze sepsy i żyje.
Podaliśmy kotu leki ściśle z zaleceniem lekarza weterynarii, który nas wspiera. Podaliśmy preparat na pasożyty wewnętrzne i zewnętrzne. Okazało się, że kotek ma też stare złamanie: jego łapa jest krzywo zrośnięta. Jest też bardzo wychudzony.
Leki zaczęły działać, ale kot musi jechać do kliniki weterynaryjnej (2,5 godziny drogi w jedną stronę od nas). Na miejscu musimy wykonać RTG łapy, wykastrować go, wykonać testy na FIV/FELV.
Oczywiście kotek nie zostanie już wypuszczony w miejsce bytowania, tym samym stanie się naszym kolejnym podopiecznym z bardzo małą szansą na adopcję.
A dlaczego sytuacja zwierząt w Grecji jest taka straszna? W wielu miejscach dostęp do weterynarzy jest bardzo trudny. Fundacji i schronisk jest o wiele za mało. A świadomość społeczna ludzi jest bardzo niska.
Prosimy o wsparcie dla tego biedaka. Dla nas naprawdę każda złotówka ma znaczenie.
There is no description yet.
Create a tracking link to see what impact your share has on this fundraiser.
Create a tracking link to see what impact your share has on this fundraiser.
Trzymam mocno kciuki za tego kotka ❤️❤️❤️