Z łańcucha do mojego serca - na walkę Aresa z bólem
Z łańcucha do mojego serca - na walkę Aresa z bólem
Our users created 1 279 595 fundraisers and raised 1 499 372 145 zł
What will you fundraise for today?
Description


30 czerwca pojechałam do schroniska z konkretnym zamiarem – chciałam adoptować spokojną, niedużą suczkę. Wróciłam do domu z prawie 40 kilogramowym psem – biszkoptowym samcem w typie labradora. Wśród dziesiątek szczekających psów to właśnie on złapał mnie za serce. Nie skakał, nie szczekał – tylko delikatnie przeciskał przez kraty piłeczkę, patrząc prosząco. Był trzecim psem, którego zabrałam na spacer. I już go nie oddałam.
To właśnie on czekał na mnie przez całe swoje krótkie, ale trudne życie.
W schronisku nazywał się Arson, ale gdy tylko na niego spojrzałam, poczułam, że jego imię to Ares. Nikt nie wiedział jeszcze wtedy, jak poważnie uszkodzoną ma łapę.
A on... nie pokazywał, że cierpi. Utykał, ale nie skomlał — po prostu znosił wszystko w milczeniu, jakby nie chciał nikomu sprawiać kłopotu.
Ares to imię boga wojny – symbol odwagi, wytrwałości i przetrwania. I właśnie taki on jest.
Wojownik, który zamiast się poddać, codziennie walczy o każdy krok.
Dziś wierzę, że to nie był przypadek, a przeznaczenie.
Ares nigdy nie miał prawdziwego domu. Został odebrany interwencyjnie – wcześniej całe życie spędził na łańcuchu. Nie miał nic – ani ciepła, ani opieki, ani miłości. Czy próbował się uwolnić? Tak bardzo, że spiłował sobie zęby, gryząc metal, który go więził. Dziś sprawia mu trudność zjedzenie suchej karmy. Żywi się karmą mokrą i półmiękką, a smaczki gryzie z trudem. Rezygnuje z gryzienia większości przysmaków, kości, suszonych uszu.
Widzi się po nim, że sporo przeszedł – a mimo to ufa człowiekowi.
Boi się burzy, metalu, zostawania samemu. Prawdopodobnie nie raz stał samotnie w ulewie, przykuty do łańcucha. Bardzo chcę mu pomóc – nauczyć go, że teraz już nikt go nie zostawi. Że ja zawsze wrócę.

Ares miał wyznaczony termin konsultacji u weterynarza przez schronisko na kolejny dzień, jednak ja nie zamierzałam wracać do domu bez niego. Postanowiłam sama zabrać go do lekarza. RTG ujawniło dramatyczną prawdę:
- Bark był kiedyś złamany – prawdopodobnie na skutek pobicia albo wypadku.
- Kość zrosła się źle i deformacja sprawia, że Ares nigdy nie będzie chodził normalnie.
- W chorym barku wyczuwalne i słyszalne są chrzęsty, trzaski.
- Łapa jest mniejsza – mięśnie zanikają, a pies traci nad nią kontrolę.
- Z bólu coraz częściej chodzi tylko na trzech łapach, co mocno obciąża zdrowe kończyny – szczególnie prawą przednią.
- Na tej zdrowej łapie oraz na tylnych pojawiają się nagniotki i odciski – organizm nie daje już rady kompensować urazu.
- Kiedy Ares próbuje stanąć na chorej łapie – ona drży.
Lekarze mówią wprost: nie da się tego wyleczyć całkowicie. Ares nigdy nie będzie chodził jak zdrowy pies. Ale możemy mu pomóc, by nie cierpiał.

Podczas wizyty u ortopedy w Białymstoku usłyszeliśmy, że w przyszłości operacja usztywnienia barku może być konieczna, by wyeliminować ból. Na razie lekarz postanowił dać łapie szansę:
- intensywna rehabilitacja (którą musimy rozpocząć jak najszybciej, zanim zanik mięśni będzie nieodwracalny),
- specjalistyczne suplementy weterynaryjne,
- oraz leki przeciwbólowe i przeciwzapalne, które Ares już przyjmuje.
Bez tego wszystkiego Ares może całkowicie przestać używać chorej łapy..

- Nie może się bawić jak inne psy – biegać, aportować, skakać.
- Ma bardzo duży lęk separacyjny. Kupiłam specjalną klatkę kenelową, która miała mu pomóc – niestety ją zniszczył w panice. Nie zadziałała, być może będzie potrzebna pomoc behawiorysty.
- Ma alergię pokarmową – rozdrapał tylną łapkę, dostał antybiotyk, który nadal stosujemy.
- Przyjmuje leki przeciwbólowe, przez co martwię się o jego żołądek – długotrwałe stosowanie tych leków może prowadzić do podrażnień i osłabienia jego układu pokarmowego.
- Ares wymaga karmy, która jest mokra - półmiękka i niealergizująca. Ma skłonności do alergii pokarmowych, które prowadzą do podrażnień skóry i innych nieprzyjemnych objawów.

Na opiekę nad Aresem wydałam wszystkie swoje pieniądze, a także zapożyczyłam się, by zapewnić mu to, co niezbędne. Pokryłam m.in.:
- RTG, badania krwi, diagnostykę,
- konsultacje u weterynarza i ortopedy,
- leki przeciwbólowe i przeciwzapalne,
- antybiotyk na alergię,
- suplementy,
- specjalistyczną karmę,
- dojazdy do lecznic i do Białegostoku,
- klatkę kenelową i inne akcesoria.
A to dopiero początek…

Potrzebne wsparcie finansowe na:
- rehabilitację łapy (im szybciej, tym większa szansa, że unikniemy pogorszenia),
- dalsze leki, suplementy,
- kolejne badania i konsultacje,
- wsparcie dla przewodu pokarmowego (jeśli leki zaczną szkodzić),
- konsultację stomatologiczną – chcę, by Aresa zobaczył także dentysta,
- operację usztywnienia barku, jeśli okaże się konieczna już niedługo,
- dojazdy, które generują spore koszty,
- oraz spłatę środków, które już musiałam pożyczyć.

Ma dopiero 3 latka. Mimo kalectwa i bólu, każdego dnia pokazuje, że chce żyć, kochać, ufać. Nie rozumie, dlaczego nie może biegać i bawić się jak inne psy. Ale cieszy się każdą chwilą, każdym spacerem, każdym spojrzeniem.
Pomóżmy mu żyć bez bólu.
Nie prosimy o luksusy. Tylko o szansę na normalne, bezpieczne życie – z mniejszym cierpieniem i z większą nadzieją.
Każda złotówka, każde udostępnienie – to krok bliżej do zdrowia Aresa.
Dziękujemy z całego serca.
Ares i jego człowiek

There is no description yet.
Create a tracking link to see what impact your share has on this fundraiser. Find out more.
Create a tracking link to see what impact your share has on this fundraiser. Find out more.
Mamy nadzieję, że Ares będzie miał właściwą rehabilitację i będzie zdrowy. Życzymy tego z całego serca ❤️ M&J