Wizyty w schronisku dla zwierząt przepełnione ilością czekających na dom oczu niosą ze sobą zawsze nieprzespane noce. Taki to wolontariacki los…. Tym razem, odmieniając los innego kota…poznałam go…..leżącą zlęknioną białą kuleczkę, której kocie spojrzenie przeszyło mi serce. Wychodząc jeszcze nie wiedziałam o nim wszystkiego….ale już czułam, że ten kot nie da mi o sobie zapomnieć. To ten moment, kiedy kocie oko rzuca na ciebie zaklęcie…i czy chcesz czy nie….ten kot, wie co robi 😊 Następna wizyta w schronisku, odkryła już tylko kolejną „wyjątkowość” białego kociego ciałka. Leżąc kilka godzin na parkingu pod kopalnią ze zmiażdżoną nogą czekał na pomoc. Kostek- bo tak nazwałam naszego kociego bohatera- w schronisku był kotem nieadoptowalnym, a jeżeli ktoś by na niego spojrzał i nawet go zabrał, to na ile była by to świadoma decyzja, a na ile litość nad kotem bez nogi. Zwinięty w kącie swojej klatki, bez ruchu….ukrywał siebie i swój łapkowy kikucik przed światem.

Większość kotów sparaliżowana lękiem nie potrafi się tam ‘’sprzedać”! Dlatego tak ważne są adopcje podyktowane chęcią pomocy kotu, a nie tylko własnym zadowoleniem z umaszczenia, czy wieku kota, którego wybieramy.

Pierwsza doba w domu tymczasowym pokazała, że poza niepełnosprawnością Kostuś skrzętnie ukrywał też gorączkę, koci katar, brak apetytu i pasożyty. Naszą przygodę o lepsze jutro trzeba więc było zacząć od weterynaryjnej pomocy. Wraz z powrotem zdrowia ilość jedzonej karmy rosła, tak jak rosła też kocia wdzięczność i chęć kontaktu.

Kostek jest kotem niepełnosprawnym, najprawdopodobniej z winy człowieka. Nie odebrało mu to jednak radości życia. Nieudolnie stawiając krok, tracąc przy tym czasem równowagę zmierza powoli w stronę głaszczącej dłoni. Kostek nie ma pół nogi, tak jakby od kolana w dół. Przez to czuje wciąż część kończyny i próbuje jej używać. To w dłuższej perspektywie może źle odbić się na całej sylwetce i kręgosłupie. Decyzja z jaką prędko przyszło się zmierzyć to po pierwsze : proteza lub całkowita amputacja tylnej łapki? Po drugie, co dalej z nim będzie? Serce wzięło górę! Postanowiłam, że zostanie ze mną i resztą mojego kociego i psiego towarzystwa na zawsze! Już wtedy w schronisku, wybrał sobie mnie i tylko chwilę zajęło mi zanim to odkryłam 😊 Z każdym kolejnym dniem trudno mi było patrzeć jak za wszelką cenę chce używać nóżki, której części już nie ma i postanowiłam ruszyć w Polskę szukając dla niego ortopedycznej pomocy.

Udało się ! Po kilku konsultacjach mamy szansę przywrócić Kostkowi możliwość korzystania ze wszystkich 4 łapek. Pozostała kość piszczelowa ok 6,5cm daje możliwość montażu ‘’przedłużenia łapki”. Mamy też wspaniałego weterynarza- chirurga ortopedę, który pomógł i poszukał dla Kostka idealnego rozwiązania.

Szansą dla Kostka jest Egzoproteza – mniej inwazyjna niż endoproteza próba nadbudowy części utraconej kończyny. Niestety koszty, mimo, że mniejsze o połowę od endoprotezy (12tyś) przerastają moje możliwości finansowe - koszt egzoprotezy to ok. 6 tyś zł !

Operacja powinna się odbyć jak najszybciej, póki mięśnie w kikucie nie zanikają i są w stanie sprostać wyzwaniu utrzymania mechanizmu protezy. Najlepiej jeszcze w tym roku!

Niestety....

Bez Was, Waszego wsparcia finansowego nie jestem w stanie sama zapewnić Kostkowi powrotu do „równowagi w życiu”. Nie wyobrażam sobie musieć myśleć o wysokiej amputacji z powodu braku możliwości finansowych na protezę dla niego.

Bardzo proszę o pomoc w walce o przywrócenie Kostkowi sprawności.

Jeżeli popierasz moje działania, uważasz, że to co robię dla bezdomnych kotów jest dobre i potrzebne- Pomóż mi pomagać i wesprzyj proszę moją zbiórkę.

Z całego ludzkiego i

kociego serca : Dziękuję !

(Przyjmuję również pomoc rzeczową: żwirek bentonitowy, karma dobrej jakości)

z miłości do kotów....KociAnka (Anna Machulik)